Templariusze od kilku lat cieszy się niesłabnącą popularnością w literaturze, mniej lub bardziej, oparte na faktach historie wzbudzają zaciekawienie w kolejnych rzeszach czytelników. Dlaczego właśnie ten zakon cieszy się aż takim powodzeniem jako temat książek? Wpływ na to miał szczególnie pewien piątek trzynastego, ale tak naprawdę dopiero kilkaset lat później średniowieczne wydarzenia rozpoczęły swoje “drugie życie”. To co stanowi prawdę jest równie interesujące jak autorskie rozwinięcie prawdziwych wątków. Upadek w momencie największej potęgi, a raczej zmiecenie z powierzchni ziemi potężnej organizacji daje pole snucia do wielu przypuszczeń. Pytanie na ile są one realne, a w jakim stopniu jest to licencia poetica ich twórców pozostaje bez odpowiedzi. Historyczni bohaterowie i tło, wbrew pozorom wcale nie ograniczają autorów, wprost przeciwnie – umiejętnie wpleciona fikcja może w intrygujący sposób rozwinąć, to co pozostaje niewiadomą…
Tess Chaykin była archeologiem, a obecnie jest autorką bestsellerów, ale poprzednie zajęcie nie jest jedynie przeszłością, zdobytą wiedzę wykorzystuje w swoich powieściach. Nadal również utrzymuje kontakt z dawnymi znajomymi, nawet nie podejrzewa, że pobyt na wykopaliskach przyniesie coś więcej niż odświeżenie wspomnień. Ktoś dokładnie przeczytał jej twórczość, jak również bardziej naukowe opracowania pewnych historykóew, którym pomaga. Czasem kila słów, ginących pośród setek tysięcy innych, trafia na podatny grunt i są one początkiem wydarzeń, o jakich nikt nie myślał w trakcie ich pisania. Sean Reilly jest w stanie dla najbliższych zrobić wszystko, nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, jednak tym razem ma za przeciwnika człowieka, który nie tylko nie cofnie się przed niczym, ale przede wszystkim jest specjalistą w swoim zawodzie i to jednym z najlepszych. Dotychczasowe doświadczenie może tym razem nie wystarczyć by wyprzedzić wroga, ma on nie tylko przewagę w zdobytych informacjach, ale również w znajomości ostatecznego celu. Odpowiedzi na pytania zna również Konrad, Templariusz, który zmarł kilkaset lat wcześniej i jednocześnie stoi w samym środku obecnych wydarzeń. Spuściznę średniowiecznego zakonnika zatarła historia, lecz urywki wiadomości jakie ocalały mogą wiele zmienić w tym co wydaje się, że ma niewzruszone podstawy. Dwudziesty pierwszy wiek aż tak nie różni się od swych średniowiecznych odpowiedników, wojny religijne nadal są na porządku dziennym, a słowo krucjata ma to same znaczenie. Tak jak i wtedy giną niewinni, a ich śmierć nie jest brana pod uwagę, są jedynie środkiem do osiągnięcia celu – zwycięstwa, tylko w imię czego lub kogo? Czas szybko ucieka a Sean ma go coraz mniej, nadal pozostaje kilka kroków w tyle, a stawka zostaje podniesiona. O czym wiedział brat Konrad i co ukrył przed światem, że to co miało miejsce kilkaset lat temu budzi aż takie zainteresowanie obecnie?
Historia, przygoda, tajemnica, sensacja, i… Templariusze, takie zestawienie jest częste i bardzo popularne, ale jeżeli do tego dodać terroryzm i rozgrywkę wywiadów, to opowieść staje się już na początku “trochę” bardziej interesująca. Raymond Khoury postawił na sprawdzony pomysł, lecz to jedynie punkt wyjścia dla fabuły w jakiej spotyka się kilka motywów, a przeszłość okazuje się bardzo aktualna. Wydarzenia obecne są pokłosiem tego co wydarzyło się dawno temu i nie zostało zakończone. Atutem są i bohaterowie i tło akcji oraz szybkie jej tempo. Rzym, a zaraz później Istambuł, nim jeszcze opadną emocje już krajobrazy Kapadocji stają się scenerią, gdzie sekret, sięgający swymi korzeniami średniowiecza, podsyca stare i nowe konflikty. Lektura “Zbawienia Templariuszy” może być świetnym relaksem i pasjonującym poszukiwaniem rozwiązania intrygującej zagadki, słowo nuda nie grozi.
Katarzyna Pessel, takijestswiat.blogspot.com