Celine Dion urodziła się w Kanadzie, występowała na Eurowizji pod flagą Szwajcarii, a śpiewa po angielsku i francusku. Na scenie muzycznej utrzymuje się ponad dwie dekady i wciąż jej mało. Zaśpiewała największą balladę miłosną wszechczasów (“My Heart Will Go On”) oraz hymn dla samotnych serc (“All By Myself”), a jej duety to istna klasyka (choćby z Bee Gees). Śpiewa o miłości najpiękniej, a w tym wszystkim jest kobieca i zmysłowa. Dlatego już prognozuję, że najnowszy krążek “Sans Attendre” osiągnie wielki sukces na arenie międzynarodowej – to zlepek wszystkich tych cech w zrównoważonych proporcjach.
Płytę otwiera przebojowy singiel “Parle A Mon Pere’, który może nie demonstruje pełnych możliwości artystki, ale po kilkakrotnym wysłuchaniu można wyczuć jego magię i wpaść w hipnozę. Bo tak działa ten utwór, jak i cała płyta – im dłużej jej słuchasz, tym większym stajesz się jej więźniem. Kulą u nogi w takim wypadku jest różnorakość, brak powtarzania się. W więziennej stołówce Celine Dion serwuje jedynie strawne kompozycje, które cechuje wszechstronność. W Menu kanadyjka sięga po takie środki jak groteskowe chórki, agresywną gitarę czy najmocniejszą stronę – duety damsko-męskie, które przywołują na myśl epokę “Pięknej i Bestii” i wszystkie tego rodzaju wyniosłe kolaboracje. Na dobranoc w więziennej celi leci zaś dziecięca kołysanka, której głównym motywem są talerze i delikatne pianino.
Abstrachując jednak od więziennych realiów “Sans Attendre” to po prostu dobra płyta. Co więcej na taką płytę wszyscy czekaliśmy, znużeni ciągłym odtwarzaniem przebojów z przeszłości. Wreszcie chcieliśmy usłyszeć Celine Dion w wersji teraźniejszej zaniepokojeni pojawiającymi się plotkami o jej stanie zdrowia czy psychiki. Pragnę uspokoić wszystkich fanów – artystka czuje się świetnie, czego przekonywujący dowód zawarła na materiale “Sans Attendre”. Wprawdzie nie demonstruje już takiej skali głosu, jak na jej największych wydawnictwach i żadna kompozycja nie umywa się do “I Drove All Night”, to i tak Celine Dion zdobywa publiczność pełnym spokojem, równowagą w stosunkach melodia-wokal oraz cały czas obecną zmysłowością.
Jak żadna inna to właśnie autorka przeboju “New Day Has Come” stanowi symbol kobiecości na muzycznej scenie. Jej kompozycje słucha się na całym świecie, a jej odbiorcami nie są jedynie nieszczęśliwe, samotne kobiety w średnim wieku. Celine Dion śpiewa do każdego i dla każdego stara się znaleźć coś odpowiedniego. Francuskojęzyczna “Sans Attendre” spodoba się zarówno zapracowanym matkom, jak i ich córkom, ale jestem pewien, że w melodie wsłucha się również kochający mąż i wiecznie niezadowolony syn. Bo nawet on zatrzyma się na moment i zacznie podziwiać ten jedyny w swoim rodzaju wokal. Wielkie brawa dla Celiny…
Marek Generowicz