Czas nie stoi w miejscu, biegnie do przodu, przeważnie robi to niezauważalnie, minuty zmieniają się w godziny, godziny w dni, dni w lata… Aż nagle zatrzymuje się w miejscu i uderza wspomnieniami oraz chwilami, które mogłyby mieć miejsce, ale na pewno nie będzie dane im urzeczywistnić się. To co jeszcze przed momentem było ważne traci na swej wartości, a zyskuje coś, co było niedostrzegalne lub uważane za oczywistość. Do obecności drugiego człowieka w życiu łatwo jest się przyzwyczaić i traktować ją za coś danego lub zdobytego na zawsze, jednak gdy niespodziewanie odchodzi wszystko nabiera całkiem innego znaczenia…
Siedlisko stało się dla rodziny Kalinowskich i ich przyjaciół nowym domem, ukryte z dala od zgiełku wielkich miast przyciągało niezwykłą atmosferą i magią ludzi, tworzących je. Marianna i Krzysztof dali temu punktowi na mapie wiele z siebie i z wartości ważnych dla nich. To co miało być epizodem przerodziło się w nowy etap życia, pisany na bieżąco z niejedną niespodzianką po drodze. Z biegiem lat podział na miejscowych i przyjezdnych znika, nie można przecież obrażać swojaków, którzy dawno już wrośli w krajobraz. Kiedy kolejny, życiowy, rozdział wydaje się biec zgodnie z utartym scenariuszem, nagle następują nieoczekiwane zmiany, na jakie nikt nie jest przygotowany … Śmierć przychodzi bez pytania o zgodę i zabiera kogoś bliskiego, mającego stać u boku innych jeszcze długo, świat w takiej chwili wydaje się obcy i wrogi … Co robić dalej? Jak egzystować gdy zabrakło najbliższego przyjaciela? Dzień za dniem mija, a każda rzecz, spotkania i ludzie przypominają, że nie ma już człowieka, który był drugą połówką. Z pamięci wychylają się co rusz jakieś wspomnienia – wakacji sprzed lat, związane z pamiątkami rodzinnymi i osobami, które za nimi stoją. Można wybrać przeszłość zamiast życia albo użyć tego co było dane doświadczyć by przyszłość była czymś więcej niż tylko ciągłym patrzeniem za siebie. Marianna jednocześnie zmieniła się i pozostała tą samą kobietą – ostoją i przystanią, umiejącą znaleźć zawsze rozwiązanie . Proza dnia codziennego przynosi nowe radości i powody do niepokoju, jedynie Siedlisko jest miejscem, dającym wytchnienie i spokój. Stworzone wspólnymi siłami pozwala naładować akumulatory, zastanowić się nad obecną sytuacją i odkrywać na nowo to co zostało zapomniane. Życie powoli nabiera barw, nie mnie intensywnych co kiedyś, ale dostrzeganych z innej perspektywy, nowe kolory wypełniają wyblakłe punkty, okazuje się również, że są jeszcze białe plamy do zapełnienia. Bagaż doświadczeń okazuje się nie ciężarem, a wsparciem, szczególnie gdy widzi się jak szybko płynie czas …
Pusty fotel na okładce ma symboliczne znaczenie i raczej nie dotyczy tylko jednego z bohaterów “Zimy w Siedlisku” Wbrew pozorom obraz ten wcale nie jest smutny, bo przecież chociaż przypisany do określonej osoby może służyć także i komuś jeszcze, kto dopiero zawita do tego miejsca. Czytając tę książkę wciąż wracałam i do wcześniejszej książki “Siedlisko” jak i do serialu, kontynuacja opowieści o mieszkańcach Panistrugi i jej gościach jest nierozerwalnie związana z już opowiedzianą historią. Ci, którzy nie znają tego co miało miejsce wcześniej są wprowadzani w fabułę dzięki wspomnieniom głównej bohaterki Marianny, to ona splata przeszłość z teraźniejszością, dając czytelnikom miejscami refleksyjną, a czasem dynamiczną opowieść o życiu po stracie bliskiej osoby, która jednak duchem dalej towarzyszy w codzienności. Autor wspaniale nawiązał i co ważne rozwinął nowe wątki w “Zimie w Siedlisku”. Tak jak zmieniają się pory roku, tak Janusz Majewski ukazał życie ludzkie, może mniej ortodoksyjnie, bo od śmierci po narodziny, ale koniec może również być zapowiedzią nowego początku. Wspaniały klimat z ciepłą atmosferą, w jakiej czytelnik nie jest intruzem, lecz jednym z gości tytułowego Siedliska nadal zachwyca, zima to nie ostatnia pora roku, lecz zapowiedź wiosny i wszystkiego tego co ona przynosi…
Katarzyna Pessel – Taki jest świat