Oj, zawrzało, gdy Coldplay w 2011 roku wypuścił swoją nową płytę zatytułowaną “Mylo Xyloto”. Fani podzielili się na tych, którzy akceptują nowe brzmienie zespołu i tych, dla których band skończył się wraz z płytą “Viva La Vida”. Nie da się jednak ukryć, że nowy krążek Brytyjczyków to mieszanka pozytywnej energii i szybkiego, skocznego grania. Album zaowocował całkiem sympatycznym singlem “Everyteardrop Is A Waterfall”, ale przede wszystkim genialnym “Paradise” i zaskakującym duetem z Rihanną w “Princess Of China”. Niemal rok później zespół powraca z nagraniami ze swojej trasy koncertowej, która dla wielu była doskonałym przykładem, że nie ma nic lepszego ponad muzykę na żywo.
“Live 2012” dostępne jest w kilku wersjach – najpopularniejsze to CD lub CD+DVD. Zwłaszcza to drugie zasługuje na sporą uwagę przez wzgląd na żywe dotknięcie obrazu i doświadczeniu koncertowych przeżyć, które zwłaszcza na tej trasie, były nader zdumiewające. Trasa promująca “Mylo Xyloto” zawitała również do Polski, jednak zespół nie umieścił na swoim filmie ani kawałka z tego koncertu. Zamiast tego uraczył nas widokami ze Stade de France oraz La Cigale w Paryżu oraz z Montrealu, Madrytu, Los Angeles i festiwalu Glastonbury. Wyciągnęli najlepsze momenty z poszczególnych koncertów i zlepili to w całość, tak, że nie widać różnicy pomiędzy miejscami, a wszędzie da się wyczuć niepowtarzalną atmosferę, którą podkreśla większość uczestników imprezy. Już sam fakt, że przed rozdawane były świecące bransoletki, a w trakcie puszczano fajerwerki i spadało konfetti. Dodając do tego niepowtarzalną muzykę Coldplaya oraz świetny ruch sceniczny połączony z dobrym utrzymywaniem kontaktu z widzami przez Chrisa Martina, daje nam wynik, który przeszedł najśmielsze oczekiwania. Tylko żałować, że nie udało się załapać na warszawski koncert…
Tymczasem sami możemy odtworzyć prywatny koncert Coldplaya dzięki temu wydaniu. Piosenki zgromadzone na CD to swoisty “the best of…” – nie zabrakło debiutanckiego “Yellow”, ani rewelacyjnego “Fix You” czy przebojowego “Viva La Vida”. Oczywiście ponad połowa utworów to kawałki z “Mylo Xyloto” w bardzo podobnej aranżacji – muzycy nie silili się na oryginalne wykonania, raczej dali radość widzom rzetelną pracą i ich wiernym odtworzeniu. I można by narzekać, dlaczego zabrakło tutaj “The Scientist” czy “X&Y”, co poniekąd byłoby uzasadnione. Jak na zespół z tak bogatą historią, ich najnowsze wydawnictwo zawiera niewiele utworów. Zmartwi to z pewnością wiernych fanów, którzy liczyli na rozszerzoną listę utworów ich ulubionego bandu.
Sumując, “Live 2012” to przede wszystkim wspaniałe wspomnienia, dla szczęściarzy, którym udało się być i przeżyć koncert Coldplaya. A dla pozostałych? Poniekąd będzie przypominać o wydarzeniach, które ominęły, co niejednego przyprawi o zazdrość i poczucie winy. Nie ma się co dziwić, trasa “Mylo Xyloto” była wyjątkowa i na pewno prędko tak oryginalna się nie powtórzy. Chyba, że przyszłe wydawnictwo Coldplaya znowu zaskoczy cały świat… Do tej pory proponuję zachwycać się wykonaniem na żywo “Fix You”. Hipnotyzuje jak cały koncert…
Marek Generowicz