Pośród przypadłości najszerzej współcześnie rozpowszechnionych prym wiodą alergie, w tym alergie pokarmowe. Najczęstszymi w tej kategorii zdają się uczulenie na laktozę i gluten. Tu oczywiście niezbędne jest trzymanie diety niezawierającej tychże alergenów, co bywa kłopotliwe. W sklepach pojawia się co prawda wiele zamienników nabiału, coraz mniejszy problem jest również z kupieniem produktów bezglutenowych – produkty te jednak często pozostawiają wiele do życzenia choćby pod względem składu. Olga Smile, blogerka kulinarna, komponując dietę dla swojej córki również natrafiła na ten problem. Rozwiązała go samodzielnie tworząc zamienniki tradycyjnych produktów mlecznych. Swoje przepisy zawarła w książce \”Roślinny nabiał\”.
\”Roślinny nabiał\” to pierwszy tom z autorskiej serii Olgi Smile \”Smile Food\”, stworzonej w dużej mierze – wedle słów autorki – dla matek mierzących się z problemami zdrowotnymi swoich dzieci. Książka wydana jest pięknie, z licznymi fotografiami przedstawiającymi wyczarowane przez Olgę Smile roślinne smakowitości. Nie jest to jednak zwyczajna książka kucharska zawierająca suchy przepis okraszony ilustracją. Jest to dziełko poradnikowe, bogate w opowieść o wpływie poszczególnych roślin na nasze zdrowie, zawartych w nich witamin, minerałów czy składników odżywczych. Jest też nieco osobistą opowieścią, autorka bowiem dzieli się z nami swoimi doświadczeniami kulinarnymi ale też rodzinnymi zwyczajami, preferencjami.
Zasadniczą treścią książki są jednak przepisy – z praktycznymi i przyjemnymi wprowadzeniami, okraszone pięknymi zdjęciami i starannym opracowaniem typograficznym, ale jednak to właśnie przepisy są tu \”daniem głównym\”. Znajdziemy tu mnóstwo receptur na roślinne mleka, śmietany, kefiry, sery twarogowe, a nawet sery twarde. Część przepisów to znane z półek sklepowych mleka sojowe, owsiane, czy serki z tofu, ale znajdziemy tu również całkiem pokaźne grono zaskakujących produktów. Mleko łubinowe, ser z ziemniaka czy majonez z nerkowców – by przytoczyć choć kilka – to produkty dość fantazyjne, a autorka obiecuje, że po dojściu do wprawy sami zaczniemy tak fantazjować
Książka jest bardzo praktyczna. W tekście autorka nie szczędzi nam wskazówek i podpowiedzi, a na wstępie umieściła kilka podstawowych informacji. Jest to między innymi wykaz sprzętów przydatnych do produkcji serów czy kefirów, czy spis niezbędnych składników przy pichceniu roślinnego nabiału. Dla mnie najpraktyczniejszą rzeczą okazała się przejrzysta tabela mlek roślinnych bezglutenowych, ze skrótem receptur.
Osobiście nie unikam nabiału, więc dla mnie książka Olgi Smile to bardziej poszukiwanie inspiracji niż konieczność. Niejednokrotnie czerpałam już z pomysłów, jakie autorka umieszczała na swoim blogu i nigdy, jak dotąd, się nie zawiodłam. Jej przepisy – czy to te tradycyjne, czy też innowacyjne – to kopalnia inspiracji kulinarnych. Tak też i książka \”Roślinny nabiał\” nie zawodzi. Myślę, że jest ona doskonałym pomysłem na prezent dla nieszczęśników, którym właśnie lekarz zakomunikował konieczność zrezygnowania z mleczka do kawy i jogurtu na śniadanie.
Iwona Ladzińska