Sprytna ośmiornica to gra zręcznościowa dla całej rodziny. Co prawda producent przewidział maksymalnie trzech graczy, gdyż tyle jest kompletów macek, ale można się zamieniać, a i samo obserwowanie sprawia wiele radości. Dodatkowo czasem potrzebny jest sędzia, by rozstrzygnąć, kto pierwszy krzyknął magiczne hasło \”Sprytna ośmiornica\”.
Tyle tytułem wstępu, czas przejść do podsumowania rozgrywki. Pierwszy ogromny plus należy się grze za instrukcję obsługi. Prościej się nie da, dwie malutkie strony, wspomagane obrazkami, dla mnie bomba. Można usiąść i od razu grać, bez zbędnego czekania. Świetna alternatywa dla rodzin z małymi dziećmi, które się niecierpliwią lub nie mogą spamiętać skomplikowanych zasad. Dla początkujących graczy, jak i dla tych ogranych, na szybką rozgrywkę Sprytna ośmiornica jest wręcz idealna.

Kolejną rzeczą, jaka nam się bardzo podobała, jest to, jak bardzo gra wpływa na rozwój motoryki, cierpliwość, zręczność i spostrzegawczość. Wcale nie tak łatwo jest ułożyć kubeczki tak, jak pokazał rysunek, a tu jeszcze trzeba to zrobić w odpowiedniej kolejności, bo każda karta ma dół. Zdarzało się nam, że było niby dobrze, a jednak do góry nogami.

Dobre jest też to, że można wybrać wersję trudności. Dla młodszych dzieci lub po prostu do ćwiczeń, by oswoić się z mackami, polecam wersję łatwiejszą. Potem można przejść do czerwonych kartoników. Uwaga! To wcale nie jest takie proste, a po jednej rozgrywce bolą palce. To zdecydowany minus. Macki są fajne, ale na małe paluszki. Większe palce ledwo się mieszczą i choć macka nie spada, to po pewnym czasie gniecie. Ja po jednej rundzie musiałam odpocząć. Może warto pomyśleć o jakimś lepszym regulowaniu macek, jakimś nacięciu, czy czymś podobnym. Na pewno zwiększyłoby to komfort gry.

Moim dzieciom nie bardzo się podobało to, że na obrazkach z zadaniami kubeczki mają macki i oczka, a w rzeczywistości tego nie ma. I o ile oczka mogłyby faktycznie na kubeczkach się znaleźć, na pewno by to bardziej cieszyło oczy, to macki ułatwiałyby zaczepianie w trudnej wersji, a przecież nie o to chodzi. Oba te fakty nie są minusami, raczej marzeniami dzieci, ot, taki kaprys.
Z naszej strony radzimy najpierw poćwiczyć samemu, na spokojnie, bez rywalizacji, by zrozumieć, o co chodzi, dobrać najlepszy sposób trzymania i układania kubeczków. Potem jest już tylko lepiej, choć wcale nie łatwiej.

Dla nas gra na szybko, na czas, gdy chcemy pobyć razem, ale nie mamy czasu na długą rozgrywkę. Świetna do ćwiczeń koordynacji oko-ręka i motoryki dłoni. Z jasnymi zasadami, ucina wszelkie próby oszukiwania i dzięki temu uczy zdrowej rywalizacji. Bardzo polecam.
Katarzyna Boroń