Litwa, 1422 rok. Siedemnastoletnia Zofia Holszańska opuszcza rodzinny dom i udaje się do Polski, gdzie czeka na nią przyszły mąż: starszy o pół wieku Władysław Jagiełło. Młodziutka księżniczka nie umie czytać ani pisać, ma jednak dar, który w oczach starzejącego się króla jest wart znacznie więcej niż wykształcenie, czyli nieprzeciętną urodę. Mimo to polski władca traktuje żonę z dystansem i chłodem, nie zważając na jej przerażenie i tęsknotę za domem. Jego nastawienie zmieniają dopiero narodziny pierwszego syna, dziedzica korony Jagiellonów.
Standardowe mamy z lat 80. czytały swoim dziewięcioletnim córkom \”Anię z Zielonego Wzgórza\”, moja czytała mi natomiast \”Trylogię\” Henryka Sienkiewicza – przypuszczam, że to właśnie temu zawdzięczam namiętną miłość do powieści historycznych, która przetrwała zresztą dzieciństwo i została mi do dziś. I dobrze, gdyby nie ona bowiem, pewnie nie zwróciłabym uwagi na niepozornie wydaną i pozbawioną promocji \”Sonkę. Ostatnią żonę Jagiełły\”. Byłby to błąd, Dorocie Pająk-Pudzie udało się bowiem stworzyć powieść interesującą i wciągającą, zdolną skutecznie odwrócić uwagę czytelnika od świata współczesnego, co zwłaszcza dziś jest osiągnięciem na wagę złota.
Nie, Sonka nie jest monumentalnym dziełem historycznym, zawierającym panoramiczny obraz historii XV-wiecznej Polski. To bardzo kameralny, minimalistyczny wręcz portret królowej, ale przede wszystkim kobiety: wrażliwej, czującej, mającej plany i marzenia, a stanowiącej jedynie pionek na historycznej szachownicy. Wydanej za mąż za obcego, starszego o pół wieku mężczyznę, zmuszoną do zmiany religii, zredukowanej do łona mającego wydać na świat przyszłego króla, wreszcie całkowicie zmarginalizowanej i odesłanej w niebyt. Jedynym zadaniem Zofii Holszańskiej, księżniczki litewskiej i królowej Polski, było urodzenie spadkobiercy Władysławowi Jagielle, który po trzech małżeństwach posiadał jedynie nastoletnią córkę. Sonka to zadanie wypełniła – dała Polsce dwóch przyszłych królów, zapoczątkowując tym samym dynastię Jagiellonów. Mimo to nie zyskała szacunku najbliższego otoczenia króla, wielka historia również nie poświęciła jej wystarczającej uwagi – na kartach dziejów zapisała się bardziej jako inspiratorka i fundatorka pierwszego tłumaczenia Biblii na język polski niż monarchini. I bohaterka jednego z najgłośniejszych skandali obyczajowych z udziałem koronowanych głów.
Dorota Pająk-Puda zrezygnowała z litej narracji na rzecz krótkich, czasem zajmujących zaledwie pół strony, migawek z życia królowej. Skupiła się na najważniejszych wydarzeniach, nie omijając jednak intymnych, prywatnych chwil Zofii z dziećmi, kochankiem i ukochanymi psami. Taka kompozycja to ciekawy zabieg i faktycznie skuteczny, gdy chce się zmieścić kilkadziesiąt lat życia bohatera na nieco ponad trzystu stronicach, dający jednak dość powierzchowny obraz – wiele wątków autorka potraktowała zbyt pobieżnie, jakby prześlizgując się po nich w pośpiechu, przez co powieść momentami przypomina wyliczankę, w której Dorota Pająk-Puda odhacza kolejne istotne punkty do opisania, już myśląc o kolejnych. Zabrakło ponadto głębszego spojrzenia na związek Zofii z Jagiełłą, jej konflikt z Oleśnickim, miłość do Jana Hińczy, zmieniające się relacje z krakowskim dworem, oraz proces związany z oskarżeniami o cudzołóstwo; więcej uwagi autorka mogła też poświęcić ciekawej więzi, jaką Zofia nawiązała z synową Elżbietą Rakuszanką – wszystko to, niezmiernie przecież interesujące, zostało zaledwie naszkicowane i zasygnalizowane. Dla czytelników szukających lekkiej (acz inteligentnej rozrywki) kompozycja ta może okazać się wystarczająca, w pozostałych może jednak zrodzić uczucie niedosytu.
To, co autorce z pewnością się udało, to przedstawienie osobowości królowej Zofii i ewolucji, jaką przechodziła w miarę dojrzewania, a także miejsca kobiety w społeczeństwie XV-wiecznej Polski – miejsca nader podrzędnego, nawet gdy głowę tej kobiety zdobiła korona królewska. Nawet, a może przede wszystkim, jako monarchini Zofia była bowiem niemal całkowicie ubezwłasnowolniona – jak sama twierdziła, była żoną, ale nie do końca, była matką, ale jakby nie była, bo synów odebrano jej w kilka lat po ich przyjściu na świat, nawet miłości musiała się wyrzec. Krępowały ją zasady dworskiej etykiety i królewskie obowiązki – w chwili wstąpienia na tron Zofia musiała bowiem wyrzec się bycia czującą, wrażliwą kobietą, i stać się żywym konstruktem społecznym. Ten aspekt życia bohaterki autorka potraktowała z należytą pieczołowitością, pokazując, że wysokie urodzenie i jeszcze wyższa pozycja społeczna dawała Sonce mniej wolności niż krakowskiej mieszczce. Zwraca też uwagę styl, w jakim powieść została napisana – Dorota Pająk-Puda pisze lekko, lecz inteligentnie i finezyjnie, nie stroniąc od ciętego humoru. Język stylizuje na archaiczny, robi to jednak z dużym wyczuciem – tak, by przywołać klimat XV-wiecznej Polski, ale nie wystraszyć czytelnika nadmiarem trudnej dziś do zrozumienia staropolszczyzny.
\”Sonka\” to udana powieść, zapewniająca dobrą, inteligentną rozrywkę na kilka jesiennych wieczorów, budząca jednak niezaspokojony apetyt na więcej. Bez wątpienia też istotna, przypominająca bowiem niedocenianą polską królową – kolejną kobietę, dla której zabrakło miejsca w pamięci Wielkiej Historii.
Blanka Katarzyna Dżugaj