\”Wyczekiwanie na cudze decyzje zawsze denerwuje.\”
Pomysł na fabułę zaliczam do udanych. Mieszanka kilku klimatów, w których chętnie zanurzam się, a zatem więcej niż szczypta sensacji, intrygujący kryminalny rys, barwne przygody w dzikim środowisku naturalnym, poszukiwania zaginionego skarbu. Jestem pod wrażeniem zgrabnego dobrania proporcji elementów. W każdej części powieści czuje się dynamicznego ducha akcji, wiele się dzieje, a wszystko ma solidne uzasadnienie i logiczne podporządkowanie. Zmagania dobra ze złem, ale nie w infantylnej i typowej odsłonie, a z uwzględnieniem odcieni szarości, a zatem sporo zagadkowości i niedopowiedzeń.
Podoba mi się, że kluczowa postać nie daje się łatwo zdefiniować, wymyka się jednorodnym określeniom, kusi tajemniczo rzucanym cieniem. Kris Abe stopniowo odkrywa przed czytelnikiem zdarzenia z własnej przeszłości, frapująco się je interpretuje i przykleja do teraźniejszych zdarzeń w życiu mężczyzny, chcemy zrozumieć głęboko zakamuflowane motywy kontrowersyjnego postępowania. Drugie skrzypce gra Henry McGregor, dowódca eskapady po inkaskie złoto, bezwzględny, nie cofa się przed niczym w osiągnięciu celu. Również tego bohatera ciekawie nakreślono, choć pod koniec powieści portret nieco rozmywa się, traci na wyrazistości. Szkoda, że Henriego nie stać na więcej. Mamy również barwną osobowość Pedra Mendozy, przyznaję, że student historii zdobył moją sympatię, barwny rys charakterologiczny. Pozostałe osoby jedynie wypełniają tło, nawet Steve niczym nie zaskakuje, po prostu perfekcyjnie odgrywa przyznaną mu czarną rolę. Natomiast ciarki przechodzą po ciele, kiedy weźmie się pod uwagę istnienie sekcji do zadań specjalnych, tajny aspekt funkcjonowania i działania szalenie przyciąga.
Nieco uwiera narracja, długo nie można się do niej przyzwyczaić, zgrać się ze stylem na tyle, aby intensywnie nakręcać się podczas poznawania książki. Wszystko składnie, a jednak brakuje pazura szarpiącego wyobraźnię czytelnika, zbyt statycznie w stosunku do dynamicznej treści. Zanim przenosimy się do Amazonii, by odnaleźć miejsce od wieków ukryte przed wzrokiem człowieka, wzięte w posiadanie przez dżunglę, najpierw przeżywamy wyjątkowo niebezpieczny lot samolotem. Lubię, kiedy powieść zaczyna się od mocnych uderzeń zapowiadających kolejne ujęcia ciemności i złożony scenariusz zdarzeń. Książkę zaliczam do typowo męskiego czytania, mocne atuty intrygi, sporo bezpośredniej przemocy, polowania na wymykającą się zwierzynę. Debiut wywołuje przychylność odbiorcy, daje bilet wstępu na wyprawę połączoną z walką o przetrwanie, gdyż drapieżcy czają się na każdym kroku, przede wszystkim w ludzkiej postaci. Liczę, że powstanie kontynuacja, chętnie się zapoznam, przewiduję, że autor rozwinie skrzydła.
Izabela Pycio