Pięknie się to w dzisiejszych czasach ujmuje, tak jak w przypadku reklamy filmu “Sęp”. Mówi się, że muzykę do tej produkcji skomponował brytyjski zespół Archive. To tylko część prawdy, a raczej wielkie niedomówienie – na soundtrack składają się stare kawałki, które rozpozna każdy fan tego bandu. Panie i panowie, oto nieoficjalna składanka “the best of…”!
Złośliwi mogą powiedzieć, że muzycy poszli na łatwiznę i wybrali spośród swojego bogatego repertuaru 10 najlepszych kompozycji. Zrobili reklamę filmowi, a przy okazji wypromowali siebie w naszym kraju, a także ich najnowszą płytę wydaną w tamtym roku “With Us Until You’re Dead”. Soundtrack do “Sępa” to przede wszystkim album stworzony z myślą o słuchaczach, którzy wcześniej nie mieli styczności z muzyką Archive. To specyficzne łączenie gatunków od muzyki elektronicznej po rock progresywny owocuje wspaniałymi kompozycjami, które aż się proszą o wykorzystanie w filmie. To właśnie uczynili producenci “Sępa”, dla których to jeden z kilku znaków “poziomu Hollywood” w rodzimej produkcji. Nie mniej jednak trzeba dodać, że to, co sprawdza się na CD, niekoniecznie znalazło swoje odzwierciedlenie w filmie Eugeniusza Korina. Choć sama muzyka tworzy klimat produkcji i dodaje jej tajemniczości, mroku i powagi, tak w wielu momentach aż zagłusza akcję, wydarzenia, które następują na ekranie. Widz nie bardzo wie, na czym skupić swoją uwagę. Jednak odpowiedź może być tylko jedna – na muzyce.
Archive to grupa z wyrobioną marką i ta płyta tylko to potwierdza. Utwory zebrane na ten soundtrack to głównie nowsze kawałki, przede wszystkim z płyty “Lights”. Ich sława dotarła również i do naszego kraju, gdzie muzycy wielokrotnie koncertowali – nasz kraj stanowi ważny punkt ich trasy. Jednak skupiając się na samym repertuarze, to przede wszystkim są to aranżacje, skąpo odziane w wokal. Muzycy przekonują swoich odbiorców przede wszystkim monumentalnością i wyniosłością nagrań oraz bogactwem instrumentaliów. Uwierzcie mi, to działa!
“Sęp” to film, który miał szansę otworzyć nowy rozdział w polskiej kinematografii. Była to próba odważna, produkcja nie poniosła klęski, ale spodziewanego sukcesu też nie było. Co innego soundtrack, który sprzedaje się wyśmienicie. Nie dziwi ten fakt, biorąc pod uwagę dwa podstawowe czynniki: a)Archive w Polsce mają stałe grono słuchaczy b)to naprawdę porządny kawałek muzyki w stylu post-rocka z mieszanką elektroniki i trip-hopa. Niech zwłaszcza ten drugi argument przemówi do uszu słuchaczy i przekona do zakupu tego albumu. Warto!
Marek Generowicz