Nie jestem wielką zwolenniczką baletu, oglądnę, lubię muzykę, ale taniec jako forma wyrażania uczuć, nigdy nie były ulubionym środkiem komunikacji według mnie. Jednak kiedy zobaczyłam zapowiedź książki Tiny Pretty Things, to byłam ciekawa, zwłaszcza że na Netfixie miał być serial na motywach książki, a ostatnio moją ulubioną formą rozrywki jest czytanie książki a później oglądanie ekranizacji. Zaczęłam czytać i włączyłam pierwszy odcinek serialu, oglądnęłam połowę i doszłam do wniosku, że związek na razie jest bardzo luźny, liczę, że w weekend ocenie całokształt. Na razie skupię się na książce.
W nowojorskiej szkole baletowej zdarzył się wypadek, jedna z gwiazd podczas wykonywania baletowej figury upada i doznaje poważnej kontuzji. Wątek tego wypadku będzie przewijał się przez książkę, ale skupimy się na trzech uczennicach tej szkoły. Jest Gigi ciemnoskóra przybyszka z południa, która, chociaż ewidentnie ma taniec we krwi, wciąż nie zdobyła należytej pozycji w szkole. Ciągle nie znalazła też swojego miejsca w grupie, jednak nie można odmówić jej determinacji. Obserwujemy też towarzystwo z perspektywy June, ma azjatyckie korzenie, nie zna swojego ojca, co rzuca się cieniem na jej psychikę, w balecie jest mało wyróżniającą się tancerką, ale ciężko pracuje, bo taniec jest dla niej wszystkim. Bezsprzeczną gwiazdą jest Bette, młodsza siostra niegdysiejszej gwiazdy tej szkoły, sama planuje zająć miejsce siostry i wspiąć się na wyżyny. Gdy ogłoszona zostaje obsada Dziadka do orzechów, hierarchia w szkole się zmienia, a dziewczęta angażują się w bój, w którym wszystkie chwyty są dozwolone, a my będziemy obserwować, jak nie przebierają w środkach. Niech was nie zwiedzie słodka otoczka baletu, zwiewność balerin to krwiożercze bestie!
Dzięki tej książce zobaczycie, jak bezlitosne jest środowisko artystyczne, niby nie jest to sekret, ale tutaj jednak mamy to czarno na białym. Presja jak w korporacji, fałsz, obłuda i brak skrupułów, liczy się, by samemu błyszczeć, nawet idąc po trupach. Krew, kontuzja rywalki jest bardzo pożądana. Intrygują kobiety i mężczyźni. Na pewno zrozumie to lepiej ktoś, kto zajmował się kiedyś taką działalnością, gdzie taka rywalizacja i ciężka praca nad ciałem, powtarzanie do oporu sekwencji ruchów jest normą, a jedno nieuważne stąpnięcie, zwichnięcie może pogrzebać lata pracy.
Książka bezdyskusyjnie jest ciekawa, już będę kontynuować poznawanie tego środowiska poprzez serial, niemniej akcja nie porwała mnie aż tak. Czyta się dobrze, ale bez rewelacji, na pewno można wkręcić się w temat baletowy, u mnie na Spotify wleciał głównie Czajkowski, a z uwagi na to, że jestem mierną znawczynią baletu, opisywane sceny oglądałam na YouTube, z czego jestem zadowolona, pozostał jednak we mnie pewien niedosyt.
Katarzyna Mastalerczyk