KeyForge to gra, która miała zaskakiwać praktycznie każdym elementem. Już same jej założenia były innowacyjne. Bo z jednej strony gra karciana, a z drugiej unikatowe talie, przy których nie można majstrować. Co z tego wyszło?
O co chodzi z tymi taliami?
Na początku kilka słów dla osób, które nie grają zbyt wiele w karcianki. Ten rodzaj zabawy dzieli się co do zasady na dwie grupy:
- Gry, w których producent daje graczom określone zestawy kart, każdy egzemplarz zawiera takie same karty.
- Gry kolekcjonerskie, w których gracze otrzymują startery, a potem dokupują kolejne karty i kompletują upragnioną talię.
Wydawałoby się, że nie ma innego modelu, że jesteśmy skazani tylko na te dwa rozwiązania. KeyForge zaproponowało jednak coś zupełnie innego. Gracze co prawda nie mogą tworzyć swoich tali, jednak każda z tali producenta jest unikatowa. Takiego układu kart, jak nasze, nie będzie miał nikt inny. Ten model ma zarówno swoje dobre, jak i złe strony. Zanim jednak wskażę, co może pójść nie tak, słów kilka o zasadach.
Zasady
Podstawowa mechanika jest bardzo prosta. Gracze dążą do wykucia trzech kluczy, a każdy z nich kosztuje 6 ?mberu. Jest to jedyna waluta w świecie Archontów i zdobywa się ją dzięki niektórym kartom. Zasadniczo zabawa polega na pokonywaniu kart przeciwników, bo każde ze stworzeń ma swoją siłę ataku i obrony. Jednak wszystkiemu towarzyszą dodatkowe efekty, które z nawet słabych istot pozwolą nam wycisnąć trochę grosza. Co ciekawe, zagrywanie kart nic nie kosztuje. Nie mamy tutaj typowych landów jak w Magicach. ALE! Wszystkie karty podzielone na 4 domy. Na początku ruchu decydujemy się na jeden, i tylko jego karty będziemy mogli zagrywać. Czy odrzucić część kart, licząc na lepszy kombos w przyszłości, a może przeczekać słabe rozdanie i w następnym ruchu użyć silnej, ale pojedynczej karty? To będą kluczowe decyzje w tej zabawie.
Plusy i minusy
Najciekawiej prezentuje się główne założenie, czyli teoria unikatowych kart. Jednak dla osoby, która gra tylko od czasu do czasu, jest to bardziej ciekawostka niż najważniejszy element. W praktyce pozwala zakosztować najróżniejszych talii, bez konieczności dokupowania dodatkowych kart. Jeśli już decydujemy się na dodatek, to jest nim kolejna, kompletna talia. Brzmi ciekawie i w teorii powinno zagwarantować podobny poziom zabawy dla każdego gracza. Niestety tak nie jest. Zdążają się talie bardzo silne oraz niezwykle słabe, a my nie możemy poprawić ich balansu. Chociaż są to raczej sytuacje skrajne, to sama rozgrywałam partię kartami, którymi od początku do końca nic nie mogłam zrobić.
Brak też jakiej większej historii, gra nie funduje nam fabuły, czy jakiejś porywającej opowieści. Same domy i talie to zbieranina zabawnych kart, z których nic nie wynika.
Plusem zabawy są za to dynamiczne i raczej szybkie rozgrywki. Chociaż przy pierwszych partiach trzeba najpierw poznać swoje karty oraz karty przeciwnika, to następne rozdania zyskują tempa.
Bardzo ładnie prezentuje się też strona graficzna. Katy mają szczegółowe, ciekawe ilustracje oraz zabawne opisy, czy nazwy.
Zaletą jest również niski koszt wejścia. Za dwie talie zapłacimy ok. 100 złotych, co dla karcianek nie stanowi wygórowanej ceny.
Również sama mechanika to coś nowego, nie tylko unikatowe talie, ale również brak kosztu wystawienia kart, czy podział na cztery domy z pewnością należy policzyć na plus. Mało gier ryzykuje z czymś innowacyjnym, a KeyForge zdecydowało się na odważny ruch i nowe zasady. Z kolei różnorodność talii zapewni rozrywkę tym, którzy potrafią w kółko grać w jedną grę i spotykać się w większym gronie np. klubowym.
Małe zastrzeżenia mam co do zasad budowania kombosów. Tak jak wspomniałam, poszczególne talie potrafią być bardzo nierówne, chociaż strategie walki mogą być odmienne, to ostatecznie jednak będziemy dążyć do zbudowania z naszej talii konkretnego kombosa. Nie ma tu miejsca na bardzo skomplikowane taktyki, a szczęście będzie miało kluczowe znaczenie.
Podsumowując
KeyForge to lekka i pomysłowa karcianka, która potrafi mocno frustrować. Świetnie sprawdzi się jako rozrywka raz na jakiś czas lub przerywnik między cięższymi tytułami. Mam nadzieję, że wydawca zdecyduje się na kolejne oryginalne gry z nietypowymi zasadami.
Dominika Róg-Górecka