Według definicji, Kreatywność, to tworzenie czegoś nowego lub oryginalnego. W codziennym życiu postrzegamy niektóre osoby jako bardziej lub mniej kreatywne. W życiu zawodowym kreatywność jest nam bardziej lub mniej potrzebna. Jeżeli jej potrzebujemy (np. jako grafik, projektant, osoba zajmująca się marketingiem), częściej zastanawiamy się jak być kreatywnym, skąd tę kreatywność brać, jak można ją wzmacniać. W niektórych zawodach na pozór może być nam ona kompletnie niepotrzebna. Jednakże możemy być kreatywni w gotowaniu (przyszykować obiad z resztek z lodówki), w zabawie z dziećmi (wspólne rysowanie, czy szukanie nowych zabaw), a także na wielu innych polach.
Czy można więc wymusić na sobie bycie kreatywnym? Czy można się tego nauczyć? A może kreatywność jest nam rozdawana przy urodzeniu i jeżeli jej nie mamy, to już nigdy nie możemy na nią liczyć? I to jest właśnie jeden z największych mitów odnośnie kreatywności, z którym autor książki, John Cleese, próbuje się rozprawić.
W książce “Kreatywność, Krótki i optymistyczny poradnik” autor postanowił, na bazie swojego doświadczenia, podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat procesu twórczego i doradzić, jak rozbudzić i wykorzystywać kreatywne myślenie w każdej dziedzinie. To krótka, bo zaledwie 110 -stronnicowa książka, która prowadzi nas przez meandry kreatywności i pokazuje, jak wykorzystać drzemiące w nas pokłady kreatywności.
John Cleese jest scenarzystą i aktorem świetnie znanym z wielu produkcji. Kojarzyć go możecie z Monty Python i Święty Graal, Hotel Zacisze, Żywot Briana, Frankenstein, czy Harry’ego Pottera – tutaj wcielał się w rolę Prawie Bezgłowego Nicka. Stworzył więc książkę, która bazuje na przykładach wziętych z jego dotychczasowej pracy twórczej. Jest to najmocniejszy punkt tej lektury. Przykłady z życia wzięte, rozterki, z którymi zmagał się autor i sposoby, jak je przezwyciężyć. Jest to niezwykle cenne doświadczenie, którym warto się dzielić. Można by czytać wynurzenia autora godzinami, jednakże jest druga strona tej publikacji…
Jest tych wynurzeń bardzo mało. Książka ma 110 stron, jednak treściowo jest jej niewiele. Małe wydanie książki, bardzo duża czcionka, duże marginesy i światło między znakami, a do tego puste strony tytułowe kolejnych rozdziałów. Większość wynurzeń autora sprowadza się do jednej myśli przewodniej, która mogłaby być opisana w kilku słowach czy zdaniach.
Choć uważam, że książka jest naprawdę świetna i motywuje do działania, jednocześnie została tak rozdmuchana do większych rozmiarów, że finalnie, czytelnik czuje zawód. Otrzymujemy materiał, który zmieściłby się pewnie na 20 stronach a jeszcze bardziej skondensowany, do głównych myśli, mógłby być wpisem na blogu, czy ulotką reklamową.
Rady wspominane przez autora są niezwykle cenne i świetnie się go czyta, jednak sedno tematu zostaje bardzo szybko wyciągnięte i jako czytelnik poczułam zawód. Chętnie poczytałabym o doświadczeniu autora, dużo szerzej można by opisać jego problemy kreatywne i to, jak je rozwiązuje. Nie wiem do końca czy celem był taki skondensowany poradnik, który jednocześnie w swojej esencji jest dość mocno podkręcony zbędnym tekstem, czy wydano książkę ze względu na nazwisko autora, bez głębszego przemyślenia co tam dodać dla czytelnika, żeby skończył lekturę zaskoczony i zadowolony.
Dlatego więc, choć autor ma lekkie pióro, metody z książki są skuteczne i świetnie się ją czyta, mam bardzo duży niedosyt i delikatnie czuję się tym tytułem oszukana. Stąd oceniam ją na 6 punktów w dziesięciostopniowej skali. Warty sięgnięcia tytuł, ale uwierzcie mi – skończycie go w kilkadziesiąt minut, z dość dużym niedosytem.
Paulina Chmielewska