Trudno jest się cieszyć i świętować, gdy tęskni się za kimś, kogo już nie ma w naszym życiu. I nie ważne, ile czasu minęło od tej straty, gdy jest to ktoś bardzo ważny, ból zawsze będzie taki sam. Trzeba jednak uczyć się żyć dalej i uśmiechać.
Zarys fabuły
Nola to mała dziewczynka, która obchodzi właśnie swoje ósme urodziny. Nie potrafi jednak ekscytować się tym dniem, jak każde inne dziecko, ponieważ niedawno straciła mamę. Czuje w sercu tylko tęsknotę i smutek, nie chce świętować bez niej. Jej tata robi wszystko, by na twarzy córki zawitał uśmiech i daje jej pozytywkę należącą do tej, za którą rozpacza. Szybko okazuje się, że nie jest to zwykła pozytywka, a w jej wnętrzu znajduje się zupełnie inna magiczna kraina. Późna w niej nie tylko nieznane jej istoty, ale również prawdę o swojej mamie.
Witamy w Pandorii, z miejsca rzuciło mi się w oczy. Okładka jest tak kolorowa i magiczna, że nie sposób ją przeoczyć. Opis zaś tylko zaostrzył mój apetyt na poznanie tejże historii. Czy było warto spędzić z nią trochę czasu?
Moje wrażenia
Witamy w Pandorii, jest przez wielu porównywana do Czaroliny i coś w tym jest. Dla mnie jednak ten tytuł jest trochę mniej frapujący niż wspomniana wyżej seria. Tak naprawdę to ten sam gatunek, napisana dla dzieci w tym samym wieku i o bohaterce, która z czymś się zmaga, a także poznaje nowy fantastyczny świat. Jednak muszę przyznać, że w tym przypadku nie jestem aż tak oczarowana. Zeszyt mi się podoba, wzbudził we mnie emocje i zaciekawienie wydarzeniami. Bo musicie wiedzieć, że nie brak w nim akcji ani przygód, co wywołuje sporo uczyć. Tylko to zaledwie 56 stron i dopiero początek historii, to dla mnie było za mało. Dopiero co się wczułam, a tu już był koniec.
Słów kilka o szacie graficznej
Bez wątpienia na pochwałę zasługują prace Gije. Są naprawdę piękne i przyciągające wzrok. Szczególnie pod czas pobytu w Pandorii. Sporo się wtedy na nich dzieje, nie mogłam się na nie napatrzeć, bo to zachwycałam się widokami, to byłam zainteresowana jej mieszkańcami. Podobało mi się, że ilustracje są pełne szczegółów i życia. Plusem jest też dla mnie to, że widać emocje na twarzach.
Na zakończenie
Nie żałuję czasu poświęconego na czytanie Witamy w Pandorii. Powieść graficzna ma swój urok i z pewnością spodoba się dzieciom. Prosta w przekazie historia, ciekawa przygoda i mnóstwo emocji. Nie da się nie lubić Noli i jej nowych przyjaciół, z miejsca zdobyli moją sympatię i nawet powiem szczerze, że troszeczkę im zazdroszczę tego kroczenia po tak fantastycznym świecie. Jak już wspominałam, to dopiero wstęp i przed nami jeszcze co najmniej dwa zeszyty, które chętnie sprawdzę, bo Pandoria jest równie piękna, co niebezpieczna i chętnie to odkryje.
Witamy w Pandorii, polecam szczególnie dzieciom. Myślę, że wyniosą z tego zeszytu więcej niż dorosły czytelnik. Niemniej czemu i my nie mielibyśmy, chociaż na trochę zapomnieć o dorosłości i przeżyć przygodę w innym świecie?
Irena Bujak