Osmańska inwazja na Cypr nie jest tematem, który wiele osób kojarzy. Przede wszystkim dlatego, że nasz wątpliwie dobry system oświaty traktuje historię dosyć wybiórczo. Nie mniej jednak, jak wielu maniaków literackich już wie, książki stanowią wyśmienitą podstawę nie tylko do rozwijania wyobraźni, ale także do zdobywania wiedzy z różnych dziedzin. Jedną z pozycji literackich mających zapewnić czytelnikom jedno i drugie jest powieść Vladimira Wolff?a “Imperium”. Choć po lekturze tejże mogę śmiało powiedzieć, że zdecydowanie lepiej sprawdza się ona w kontekście poszerzania wiedzy historycznej niż poszerzania horyzontów wyobraźni.
Młodego człowieka – Cesara Kolbego poznajemy w dosyć kłopotliwych dla niego okolicznościach. Otóż ów młodzieniec, skrajnie wyczerpany, wpada pewnego dnia w niezłe tarapaty i tylko niejasna pod względem motywacji interwencja dwóch synów właściciela statku kupieckiego sprawia, że uchodzi on z nich cało. Okazuje się, iż spotkanie to było szczęśliwym zrządzeniem losu dla tego sieroty oraz że zmieni ono dalsze jego życie. Z czasem chłopak staje się częścią rodziny Alvarezów (jego wybawicieli) i powiernikiem jej największych sekretów. Jednak szczęśliwie i sielankowe życie zostaje zaburzone, a nad trójką młodych bohaterów zawisa wizja wojny, w którą nieuchronnie zostają oni wplątani. Imperium opowiada więc historię kilku osób, jednak nie pomija tła historycznego.
Nie można autorowi odmówić szalenie kompetentnego podejścia do posiadanych przez niego informacji historycznych. Erę Imperium tureckiego opisuje on w sposób barwny i przystępny, przeplata historię losów głównego bohatera z wydarzeniami mającymi wpływ na wizerunek współczesnej Europy. Nie mogę jednak przyznać, aby lektura ta stanowiła porównywalnie interesujący rarytas dla czytelników i czytelniczek. O ile panowie będą zachwyceni spektakularnymi opisami bitew i wojen podczas, których upadały miasta itd. o tyle panie będą przytłoczone całym tym wojennym i historycznym tłem. Taki wniosek nasuwa mi się, gdyż choć sama czytuje często powieści historyczne, uwielbiam opisy bitew morskich, a wojna, sama w sobie, (teoretycznie) nie jest mi obca to jednak czułam dosyć spory dyskomfort przyswajając wiedzę płynącą z kart tej historii.
Książka jak już wspomniałam jest napisana przystępnym językiem, jednak odczuwalny jest tu wyraźny brak polotu. Troszkę sztywna konwencja zachowana tak w opisach, jak i dialogach sprawia, że powieść, jako całość smakuje dosyć surowo. Dużym plusem Imperium są natomiast bohaterowie, którzy mają naprawdę ciekawie skonstruowane charaktery, zresztą same ich losy również potrafią zainteresować czytelnika. Wrażenie psuje po prostu wybrany przez autora sposób wyłożenia tej historii.
Tak więc zdecydowanie polecam powieść wszystkim czytelnikom, którzy lubują się w awanturniczych opowieściach o przygodach dzielnych mężów. Odradzam jednak sięganie po Imperium czytelniczkom, gdyż wydaje mi się, że powieść ta będzie je w stanie jedynie znużyć. W podobnym (podkreślam – PODOBNYM ale nie identycznym) morskim klimacie rysuje się “Czarna bandera” pana Komudy i tę pozycję zdecydowanie bardziej poleciłabym paniom łaknącym historii o statkach, żeglarzach, piratach i niezmierzonych bezkresach mórz i oceanów.
Żaneta Fuzja Wiśnik