Jackson Brodie wreszcie żyje w spokoju, burzonym okazjonalnie przez jego nastoletniego syna. Detektyw mieszka w sennym nadmorskim miasteczku w północnym Yorkshire, za jedyne towarzystwo mając wiekową labradorkę Dido. Od czasu do czasu opiekuje się synem Nathanem – po nastoletniemu zbuntowanym i zainteresowanym raczej smartfonem niż podtrzymywaniem więzi z ojcem. W pracy również Jackson nie doświadcza szczególnych zawirowań – w jego repertuarze znajdują się przede wszystkim tak banalne sprawy, jak zbieranie dowodów na małżeńską niewierność. Wydaje się, że spokój na stałe zagościł w życiu detektywa – jednak do czasu. Przypadkowe spotkanie na klifie i nowe zlecenie sprawiają, że Brodie wpada na trop siatki wyjątkowo niebezpiecznych przestępców.
Ponoć na dobre warto czekać, a twórczość Kate Atkinson jest tego najlepszym przykładem. Brytyjska pisarka wydaje kolejne powieści w co najmniej dwuletnich odstępach czasowych, od cyklu z Jacksonem Brodiem zrobiła sobie natomiast jeszcze dłuższy, bo dziesięcioletni odpoczynek. Wyszło to najnowszej książce z serii na dobre, widać bowiem, że została doskonale przemyślana i całkowicie dopracowana. Najpierw jednak zastrzeżenie, od którego powinno się zaczynać recenzję każdego z tomów z cyklu z detektywem Brodiem: to nie są typowe kryminały. Szczerze mówiąc, to w ogóle nie są kryminały – raczej powieści obyczajowe z rozbudowanym wątkiem kryminalnym. Powieści świetne, nieskierowane jednak do tradycyjnego konesera literatury z dreszczykiem, oczekującego policyjnego śledztwa, pościgu za złoczyńcą i charyzmatycznego detektywa w roli głównej.
Co więc odbiorca otrzymuje zamiast tego? Opowieści z życia wzięte, historie o zwykłych ludziach wplątujących się w nie całkiem zwykłe wydarzenia i radzących sobie z nimi w miarę możliwości. Prozę Kate Atkinson cechują doskonale nakreślone portrety psychologiczne bohaterów, nawet tych trzecioplanowych, świetnie zarysowane tło społeczno-obyczajowe, oraz historie, które po prostu chce się poznawać, nawet jeśli dotyczą całkiem przyziemnych spraw. Brytyjska pisarka porusza też zazwyczaj jeden z palących problemów politycznych lub społecznych. W przypadku “Bezkresnego nieba” jest to kwestia handlu ludźmi, przedstawiona, jak to u Kate Atkinson bywa, w dość przewrotny, a przez to jeszcze bardziej przerażający sposób.
Serię określam mianem cyklu z Jacksonem Brodiem, lecz choć postać detektywa łączy poszczególne tomy w jedną, spójną całość nie wybija się na pierwszy plan. Zwłaszcza w “Bezkresnym niebie” były policjant wydaje się zaledwie jednym z wielu bohaterów, który niejako przypadkiem wkracza w życie pozostałych postaci. To ciekawy zabieg, z początku tylko wprawiający w konfuzję czytelnika przyzwyczajonego do jednego, jasno określonego protagonisty. Co więcej, za jego sprawą “Bezkresne niebo” można czytać bez znajomości poprzednich tomów cyklu – nawiązania do przeszłości głównego bohatera, oczywiście, w nim występują, nie w takim natężeniu jednak, by czyniły fabułę niezrozumiałą.
“Bezkresne niebo” to niespieszna proza, skierowana do czytelnika, dla którego opowieść sama w sobie jest równie ważna, jak język którym została przedstawiona. Kate Atkinson to urodzona gawędziarka, lektura jej powieści przypomina słuchanie historii snutych w zimowe wieczory przy kominku. Brytyjka posługuje się przy tym przepięknym językiem, w którym doskonale łączy kolokwialność ze stylistyczną finezją, a także melancholię z subtelnym, nieco ironicznym humorem. Na taką powieść warto czekać, choćby i dziesięć lat.
Blanka Katarzyna Dżugaj