Korespondencja znanych, polskich pisarzy i poetów to dla mnie nieopisana gratka. Przeczytałam już kilka takich tytułów i z każdego czerpię niesamowitą przyjemność. Dlatego też, gdy tylko zobaczyłam propozycję zrecenzowania książki “Pisanie to Bardzo Bolesna Przyjemność”, to aż przebierałam nóżkami z radości.
“Zbigniewa Herberta (1924-1998) – poeta i dramaturg, autor esejów i opowiadań, twórca cyklu poetyckiego Pan Cogito. Jeden z najważniejszych poetów XX wieku.
Henryk Święcicki (1926-1985) – dziennikarz i malarz, redaktor naczelny pisma “Warmia i Mazury”, później również “Panoramy Pólnocy” i “Przyjaźni”. Jego prace malarskie zdobyły uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą.”
Charakterystyka pochodzi z tylnej okładki
O ile twórczość Herberta jest mi znana, o tyle o Henryku Święcickim nie wiedziałam kompletnie nic. Dlatego też, zanim zaczęłam swoją przygodę z tą książką, postanowiłam poszukać odrobinę więcej informacji o samym artyście oraz o jego związku z autorem Pana Cogito. Przyznam, że niewiele dało się znaleźć, dlatego przystąpiłam do czytania książki i z niej – niestety – też niewiele się dowiedziałam. Oczywiście, dostajemy ogólny zarys postaci, historię znajomości, ale jak dla mnie było tego odrobinę za mało. Wiem, że to nie jest biografia artysty, ale właśnie uświadomiłam sobie, że taką biografię Wydawnictwo powinno do tej książki dołączyć, tylko odrobinę dłuższą niż te kilka początkowych stron. Z chęcią bym przeczytała.
Jeśli mam być szczera, to nie bardzo widzę sens w wydaniu tej książki. Rozumiem, że jest to swego rodzaju dobro kulturowe i być może patrzę przez pryzmat tego, że nie znam losów jednego z dwóch “głównych bohaterów”, ale książka jest zdecydowanie niesatysfakcjonująca. Po kilku już podobnych lekturach, które od razu zajęły sobie wygodne miejsce w moim sercu, ta wypada blado. Listów jest niewiele, bo zaledwie 61, w tym 51 Herberta do Święcickiego, co nie może nam dać pełnego obrazu znajomości. Z całej objętości książki (około 160 stron) można odjąć 20 początkowych stron wstępu, czyli małej charakterystyki artystów i 20 ostatnich stron, gdzie zostały dołączone m.in. wiersze Herberta. Na pozostałych 120 stronach otrzymujemy to, po co tutaj jesteśmy, listy i ich skany, fotografie czy chociażby kopie obrazów namalowanych przez Święcickiego.
To nie tak, że książka mi się nie podobała, uważam ją za wartościową pozycję. Przede wszystkim dobrze poznać świat polskiej literatury od środka, ale czuję niedosyt. Dla mnie było czegoś za mało. Wcześniej czytałam korespondencję pomiędzy kobietą a mężczyzną, tutaj mamy dwóch panów i zupełnie inną energię. Nie ma tego elektryzującego napięcia, owszem. Ale zupełnie go tutaj nie oczekiwałam. Myślę, że brakuje mi właśnie możliwości poznania tej relacji z obu stron, o czym pisałam wcześniej.
Nie będę Wam odradzać tej lektury, bo myślę że można z niej coś wynieść – ja również znalazłam w niej coś dla siebie. Ale nie oczekujcie cudów, to nie jest wybitna pozycja. Myślę, że najwięcej przyjemności będą mieć z niej fani twórczości artystów, więc szczególnie polecam ją właśnie im.
Anita Szynal – Wójtowicz