Im ktoś bogatszy lub sławniejszy, z tym większym prawdopodobieństwem wyda książkę na swój temat. I nie ma znaczenia, czy chodzi o celebrytę, naukowca, piosenkarkę, czy biznesmena, możliwość powiedzenia o sobie na własnych warunkach kusi niejednego. I nie ma w tym nic złego. Pod warunkiem, że ma się coś ciekawego do powiedzenia.
“…i wtedy wspiąłem się na drzewo” to książka, którą swojego czasu można było ujrzeć w prawie każdym Rossmanie. Nie bez powodu, twórca jednej z najpopularniejszych drogerii jest bowiem jej autorem. Od jakiegoś czasu chętnie sięgam po tytuły napisane przez biznesmenów, fascynuje mnie sztuka utrzymywania się na burzliwych wodach wolnego rynku. Robię to głównie po to, żeby jak najwięcej poczytać o zakładaniu działalności, jej rozwijaniu i nieustającym modernizowaniu. Nie po to, by odkrywać szczegóły dotyczące życia osobistego. Niestety”n…i wtedy wspiąłem się na drzewo” zbyt często stawia na to drugie. Chociaż książka została napisana w lekki i przystępny sposób, naprawdę ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze wspominki. Początek zupełnie mnie nie wciągnął i chociaż pewnym plusem była anegdotka dotycząca tytułowego drzewa, to jednak ta opowieść powinna pozostać w formie wzmianki, niepełnej relacji z miejsca “zdarzenia”. A tak niestety nie jest. Autor skupia się na dość drobiazgowym opisywaniu wydarzeń, którymi powinien raczyć rodzinne grono. Tymczasem razem z nim “idziemy” do wojska i śledzimy kolejne humorystyczne perypetie.
Zaskoczyło mnie również to, jak bardzo autorowi zależało na zaprezentowaniu swoich poglądów na różne, czasami dość kontrowersyjne tematy. Tak jakby za wszelką cenę chciał zaakcentować, jakie wyznaje wartości. Miałam wrażenie, że było to trochę na siłę, chociaż promowanie działalności charytatywnej zawsze należy policzyć na plus.
Chociaż początek książki mnie nie wciągnął. Potem było już lepiej. Im więcej biznesu, tym bardziej rosło moje zainteresowanie. Doceniam również pozytywny przekaz publikacji. Autor dużo miejsca poświęca opisowi relacji z przyjaciółmi, ale też kwestii osiągania sukcesów. Chociaż nie znajdziecie tutaj gotowego przepisu, a sama myśl, by wytrwale dążyć do celu, może Was nie zaskoczyć, to klimat publikacji jest motywujący i inspirujący.
Ciekawy aspektem jest również sam wizerunek biznesmena. Zacięcie do interesów zdradzał już od najmłodszych lat, potem bardzo długo nie gasł w nim optymizm i zacięcie do kolejnych wyzwań. Ten nadmiar emocji i niedomiar wolnego czasu stanowił prostą drogę do wypalenia. Dziś autor potrafi się cieszyć z chwil bez większych wyzwań. Ta przemiana, chociaż trochę oczywista, wydaje mi się fascynująca i skłaniająca do refleksji. Czy chcieć to móc? Pewnie tak, jednak czy zawsze warto? Sprawdźcie sami!
Dominika Róg-Górecka