Nie znam poprzedniej, wydanej w Polsce, książki Sally Hepworth, więc “Dobra siostra” to mój pierwszy kontakt z twórczością tej autorki i myślę, że po kolejne jej powieści nie sięgnę. Nie dlatego, że lektura była kiepska, bo posiada wiele elementów, które mogą ucieszyć czytelnika, jednak spodziewałam się po niej czegoś więcej. Odczucia satysfakcji, misternie utkanej intrygi, zaskoczenia. Niestety “Dobra siostra” to książka dość przewidywalna i przeciętna.
Fern i Rose to bliźniaczki dwujajowe, różniące się od siebie diametralnie i żyjące inaczej. Jednak łączy je ogromna siostrzana miłość i przywiązanie oraz pewna tajemnica. Ich dzieciństwo było trudne, jednak zawsze się wspierały i nie inaczej jest w dorosłym życiu. Kiedy okazuje się, że Rose ma problemy z zajściem w ciążę, Fern nie wacha się i oferuje pomoc, czym uruchomi lawinę niespodziewanych wydarzeń.
Filarami tej historii są dwie interesujące postaci kobiece. Obie bohaterki mają tu swoje miejsce, obie snują opowieść. Są ciekawe, można nawet (nieco nad wyraz) powiedzieć, że fascynują. Myśli Rose poznajemy ze wtrąceń pisanych w formie pamiętnika, jednak to Fern jest narratorem. To właśnie bohaterki stanowią ogromny atut “Dobrej siostry” i myślę, że gdyby nie one, a szczególnie sympatyczna, nieco społecznie niezręczna Fern, to odbiór tej książki byłby bardziej negatywnie jednoznaczny, choć niewątpliwie i na tej płaszczyźnie autorka wykazała pewne braki. Trzeba pochwalić Hepworth za próbę pokazania perspektywy z punktu widzenia osoby cierpiącej na zaburzenia psycho-społeczne/neurologiczne, jednak ewidentnie nie uniknęła ona jej stereotypizacji.
Jest w tej opowieści coś niepokojącego, jednak to za mało by odpowiednio trzymać w napięciu. Co więcej, pierwsze rozdziały są nudne, a kolejne dość przewidywalne. Główne skrzypce gra tutaj relacja między bohaterkami, co nadaje tej książce cech powieści obyczajowej, które moim zdaniem górują nad elementami thrillera. Czytelnicze odczucia będą więc zależne od oczekiwań względem tej lektury. Ja spodziewałam się thrillera, stąd też większe poczucie zawodu. Być może spodziewałabym się czegoś innego, gdybym wcześniej przeczytała “Teściową”, czyli poprzednią książkę autorki. Mimo wszystko mam jednak nieodparte wrażenie, że miałam okazję zapoznać się z wystarczającą liczbą podobnych tytułów, by być tutaj zaskoczoną, czy usatysfakcjonowaną. “Dobra siostra” to po prostu czytadło. Poprawne. Dobrze napisane. Nic więcej.
Żaneta Fuzja Krawczugo