Jestem wierną fanką prozy Edyty Świętek, uwielbiam jej sagi rodzinne, gdy widzę nową zapowiedź, od razu wpisuję na listę i się autentycznie napalam. “Pełnia szczęścia” uwiodła mnie swoją okładką, to jest książka, która wprost krzyczy o optymizmie, radości życia a umówmy się, gdy za oknem ponuro, jedyne wyjścia to podróż do pracy, taka literatura ma być formą eskapizmu. Gdy jednak zaczęłam czytać, okazało się, że jest jeden niuans, a mianowicie nie czytałam opisu i nie wiedziałam, że ta książka z założenia ma być komedią, a ja z wiekiem robię się coraz bardziej zramolała, coraz mniej bawią mnie żarty w książkach, jednak po Edycie Świętek oczekiwałam mimo wszystko dobrej lektury.
Madzia Kociołek to bohaterka, z jaką każda z nas może się utożsamiać. Szara myszka, jej życie nie jest usłane różami, przystojni amanci nie zabijają się o jej względy, nie wykonuje pracy, która ma ocalić ludzkość. Jej życie jest jak ona, bezbarwne i nijakie. Codzienność kobiety to drobne katastrofy: oblanie się kawą, dziura w odzieży w najmniej sprzyjających okolicznościach. Brzmi znajomo? I ta dziewczyna postanawia, że basta, koniec z tym. Przyszła pora na zmiany. Madzia chce zrewolucjonizować swoje życie, wyeliminować porażki, a przynajmniej ich przyczyny, tworzy listę i sukcesywnie zaczyna zmieniać styl życia. Będzie wesoło, bo wiadomo, że gdy człowiek-demolka bierze się za rewolucję, to komedia gwarantowana.
Perypetie Madzi opowiadane są przez Głos, co jest zabiegiem niecodziennym a przez to ciekawym, gdy już się przyzwyczaimy do tej narracji, to naprawdę czyta się dobrze. Jak wspomniałam, ja nie przepadam za książkami z definicji zabawnym, nie lubię książkowych komedii, wolę przy czytaniu płakać (bardzo łatwo mi to przychodzi, a pudełko chusteczek mam przy łóżku nie tylko ze względu na alergię). Jednak mogłam liczyć na kunszt pisarski Edyty Świętek, która nawet w zabawnej konwencji może się odnaleźć i czytelnika zainteresować, zaangażować.
To jest lekka, przyjemna powieść, która może nas skłonić do refleksji. Inteligentna rozrywka, nawet dla kogoś, kto za taką konwencją nie przepada! Jest to ciekawa książka w dorobki Świętek, oczywiście wciąż jestem najbardziej zagorzałą fanką jej sag rodzinnych i muszę w końcu sięgnąć po tę najnowszą, niemniej czytałam słabsze powieści autorki i tę będę wspominała bardzo pozytywnie, naprawdę była mi doskonałą, zacną rozrywką.
Katarzyna Mastalerczyk