Uwielbiam książki pisane w duecie, zwłaszcza gdy każdy z autorów bierze na siebie tożsamość jednej postaci. Uwielbiam zgadywać, kto pisał którego bohatera i odnajdować w tym bohaterze pisarską osobowość jego twórcy. A już, kiedy jedną z autorek jest Amy McCulloch… zdradzę wam sekret: wystarczyła mi jedna powieść, żeby się bez pamięci zakochać w stylu i sposobie prowadzenia narracji McCulloch. Zoe Sugg, dla równowagi, nigdy nie należała do moich ulubienic i trochę się obawiałam jej bohaterki – ale trzeba w życiu czasem zaryzykować.
To zaryzykowałam. I, spoiler, nie żałuję.
Przy okazji wyjaśnijmy może podtytuł – to pierwszy wers angielskiej rymowanki poświęconej właśnie ptakom-złodziejom. “Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek” zaś to pierwszy tom planowanej serii z gatunku dark academia, młodzieżowego thrillera, którego akcja toczy się w Illumen Hall. Audrey Wagner przeprowadza się z Ameryki i poniekąd za karę za swoje przewiny za oceanem trafia do tej prestiżowej szkoły z internatem. Już na dzień dobry spotyka Ivy Moore-Zhang, prymuskę z przerostem ambicji, przekonaną, że tylko ukończenie szkoły z wyróżnieniem da jej jakiekolwiek perspektywy w życiu. Kochająca ludzi i dobrą zabawę Audrey już wie, że są z nową współlokatorką różne jak ogień i woda. A jednak łączy je sprawa zagadkowej śmierci Loli, przewodniczącej szkolnego samorządu. Obie wiedzą za wiele i obu zależy na tym, by dowiedzieć się, dlaczego Lola zginęła i czy był to, jak twierdzi policja, nieszczęśliwy wypadek, czy może morderstwo. Na dodatek tuż po rozpoczęciu roku szkolnego działalność rozkręca podcast “Kto zabił Lolę”, a największym sekretem okazuje się tożsamość prowadzącego go Głosu… Co stało się z Audrey w Ameryce? Co łączy Ivy z nauczycielem historii? I czy dziewczyny odkryją, co spotkało Lolę?
“Stowarzyszenie Srok” to trochę “Trzynaście powodów”, a trochę “Pretty Little Liars” osadzone w Hogwarcie. Znajdziemy tu tajemniczą śmierć uczennicy, zagadki z przeszłości, toksyczną szkolną społeczność i iście magiczną scenerię z niepewną rolą srok – zarówno ptaków, jak i enigmatycznego Stowarzyszenia. Łatwo dać się uwieść potoczystej narracji obu autorek i dwóm odmiennym perspektywom, ściśle związanym z charakterami bohaterek. Łatwo wyobrazić sobie tę historię jako film – w mrocznych brytyjskich wnętrzach, z plejadą dziwnych uczniów i głosami srok w tle. Spora w tym zasługa tłumaczki, która stanęła na wysokości zadania i oddała podobieństwa oraz różnice między narracjami, a także cały klimat “Stowarzyszenia…”.
Zakochałam się. W tym, jak cudownie dopełniają się Ivy i Audrey. W mroczności “Stowarzyszenia Srok”. W samej historii. To, oczywiście, nie znaczy, że powieść Sugg i McCulloch jest doskonała. A skąd! Ot, choćby kwestia podcastu, która miała być głównym wątkiem, a wyjaśnia się dziwnie szybko i pozostawia niedosyt. Albo samo zakończenie – rozumiem, że to pierwszy tom cyklu, ale wypadałoby wyjaśnić chociaż jedną tajemnicę, zamiast mnożyć kolejne. Trochę to pachnie nie do końca wykorzystanym potencjałem, a trochę, być może, przestrzenią na rozwój. W końcu – gdzie się dalej rozwijać, jeżeli zaczyna się od doskonałości?
Tak czy inaczej, pierwszy tom “Stowarzyszenia srok” to wciągająca lektura i polecam ją każdemu, kto lubi mroczne historie rozgrywające się na szkolnych korytarzach. Nie będziecie zawiedzeni!
Joanna Krystyna Radosz