Rzadko zdarza się tak specyficznie skonstruowana lektura, jak Monteperdido – obszerna i przepełniona mnóstwem detali, ale jednocześnie wyważona i odkrywająca swoje tajemnice stopniowo. Powieść Agustina Martineza może wywoływać mieszane uczucia, choć niewątpliwie jest to książka wyjątkowa, napisana z klasą i finezją, ale jednocześnie mocno odstająca od dzisiejszych pospiesznych czasów.
Małą społecznością pirenejskiego miasteczka wstrząsa zaginięcie dwóch jedenastolatek. Miasteczko pogrąża się w żałobie i stan ten trwa pięć kolejnych lat, jednak pewnego dnia w pobliskim wąwozie zostaje znaleziony wrak auta, a w nim ciało mężczyzny oraz jedna z zaginionych dziewczyn. Ana zostaje w ciężkim stanie przetransportowana do szpitala, na szczęście udaje jej się przeżyć. Policja wznawia śledztwo, a do Monteperdido przyjeżdżają inspektor Sara Campos i jej szef Santiago Bain. Ta dwójka ma przypilnować by błędy, które utrudniły prowadzenie pierwotnego śledztwa, już się nie powtórzyły. Wszyscy zastanawiają się, co się stało z drugą z dziewczynek – Lucią, a Ana nie ma dla policjantów gotowych odpowiedzi. Nie tylko cudem odnaleziona Ana skrywa tajemnice. Wkrótce inspektor Campos przekona się, że zamknięta społeczność miasteczka również ma swoje sekrety.
Już na starcie czytelnicy zapoznają się z mnóstwem postaci. Ich mnogość i dość spore przeskoki fabularne sprawiają, że trudno jest nawiązać emocjonalną więź z bohaterami. To z kolei sprawia, że początkowo lektura dłuży się niemiłosiernie. Zresztą akurat w tym przypadku akcja naprawdę rozwija się bardzo powolnie, dlatego Monteperdido polecam przede wszystkim miłośnikom thrillerów posiadających specyficzną, gęstą atmosferę, wyjątkowy klimat i rozbudowane wątki, które poszerzają świat wykreowany, ale spowalniają tempo.
Monteperdido wymaga skupienia. Tę powieść czyta się powolnie, spokojnie. Momentami można odczuć kryzys czytelniczy oraz chęć odłożenia książki i zrobienia pauzy – warto się tym kierować, bo całość ostatecznie wynagradza wszystkie te niedogodności. Nie jest to oczywiście najbardziej błyskotliwy tytuł, jaki przeczytacie w tym roku, ale niewątpliwie ta wymagająca powieść mimo wszystko wciąga i intryguje. Fabuła jest dopracowana w każdym calu. Wszystkie jej elementy zgrywają się ze sobą i tworzą naprawdę wyrazisty, acz surowy obraz zamkniętej społeczności małego miasteczka odciętego od wielkiego świata.
Choć fabuła wydaje się przewidywalna, to jednak finał historii zaskakuje. A bohaterowie wraz z rozwojem akcji stają się w wyobraźni czytelników realnymi postaciami. Autorowi udało się uzyskać taki efekt poprzez mocne skupienie się na rozbudowaniu personalnym jednostek. Dowiadujemy się mnóstwa faktów z ich życia, choć teoretycznie można odnieść wrażenie, że są one informacjami zawartymi niepotrzebnie, to jako całość tworzą niesamowity, groteskowy i niepokojący przekrój ludzkich demonów, które często potrafimy odnaleźć we własnych codziennościach.
Monteperdido to głęboka i poruszająca lektura. Stworzona dla cierpliwych i wymagających czytelników, którzy docenią w niej nie tylko wątek zagadki detektywistycznej, ale również całe rozbudowane psychologiczne zaplecze, które stanowi szkielet tej opowieści. Powieść Martineza jest wymagająca, ale warto się z nią zapoznać.
Żaneta Fuzja Krawczugo