Okładka z małą dziewczynką i drutami kolczastymi, w tle dziennik zawiązany na sznurek. Będzie to kolejne dzieło na miarę “Pamiętnika Anny Frank” – były to moje myśli po zobaczeniu tej książki w zapowiedziach. I zapewne nie byłam w tym przeświadczeniu sama. Dlatego od razu napiszę, że to NIE jest książka podobna do pamiętnika Anny Frank.
Dlaczego nie jest to książka o biednej Żydówce, wysłanej do obozu zagłady? Bo żaden z tych faktów się nie zgadza. Nonna, bohaterka książki “Sekretny dziennik Holokaustu. Nieznana historia Nonny Bannister”, nie jest Żydówką i nie jest ścigana i prześladowana z powodu swojej wiary. To pamiętnik uprzywilejowanej młodej Ukrainki, której rodzina przetrwała rewolucję rosyjską, rządy Stalina, niemiecką inwazję i okupację Rosji oraz Holokaust. Jako Ukrainka Nonna nie trafia do obozów koncentracyjnych, lecz do obozów pracy.
To nie jest opowieść o prześladowaniach Żydów podczas Holokaustu. To opowieść o tym, jak II wojna światowa i Holokaust wpłynęły na innych obywateli całej Europy. Nonna pierwotnie pisała swoje pamiętniki, jako dziecko, w 8 różnych językach. Znała je dzięki naukom ojca, aby w razie, gdyby ktokolwiek je znalazł, nie mógł ich przetłumaczyć w całości, a ona nie miałaby kłopotów. Kiedy miała 70 lat, przetłumaczyła je na angielski dla swojej rodziny, a te transkrypcje zostały później umieszczone w tej książce wraz z notatkami redaktora, aby pomóc czytelnikowi podążać tropem myśli i zrozumieć odniesienia do ludzi i stanowisk politycznych.
Niestety tytuł jest mylący: bardzo niewiele w tej książce to wpisy z pamiętnika. Tak naprawdę nie wiemy, ile z przetłumaczonych przez samą Nonnę historii jest wiernych wpisom. Notatki historyczne próbują dodać kontekst do chaotycznej i czasami mylącej narracji Bannister. O dziwo, najwięcej miejsca poświęca w niej nie traumatycznym przeżyciom, a szczęśliwemu dzieciństwu w wielopokoleniowej polsko-ukraińskiej rodzinie. Kobieta praktycznie prześlizguje się po swoich doświadczeniach niewolniczej pracy przymusowej w Niemczech w czasie wojny. Tak jakby musiała trzymać się dobrych wspomnień, by mieć siłę, by przetrwać złe wspomnienia. Wiele rzeczy pozostaje niewyjaśnionych – na przykład, dlaczego jest taka pewna, że jej brat musiał zginąć na wojnie?
Biorąc pod uwagę historię powstania tej książki, można zrozumieć niekonsekwencje, które czytelnik znajduje w lekturze. Właściwie ten jeden raz, jak mówi, że bombardowanie Kassel trwało 15 minut lub nieco mniej niż pół godziny, jest dla mnie nieistotne. Mówi, że miała osiem lat, kiedy zaczęła pisać pamiętnik, a innym razem mówi, że miała dziewięć, jednak czy to aż tak ważne? Gdybym miała opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w moim dzieciństwie, na pewno nie utrzymałabym absolutnie wszystkiego w porządku chronologicznym. Postrzegam te niekonsekwencje jako dowód prawdziwości.
Bez względu na to, ile relacji o Holokauście czytam, zawsze takie pozycje książkowe mnie ruszają i zasmucają jednocześnie. I chociaż ta relacja jest w niektórych miejscach bolesna, wspomnienia Nonny z jej szczęśliwego dzieciństwa są pięknie opowiadane i sprawiają, że cieszymy się, że choć wtedy była szczęśliwa. Warto przeczytać samemu, by zobaczyć, że nie tylko Polacy i Żydzi byli prześladowaniu przez reżim Hitlera.
Monika Kilijańska