Kiedy jesteśmy mali, często pytają nas, kim chcemy zostać w przyszłości. A potem przeważnie śmieją się z politowaniem. Ze mnie śmiali się podwójnie, bo kiedy inne dziewczynki chciały zostać piosenkarkami, aktorkami lub nauczycielkami, ja chciałam zostać kosmonautką. Uwierz czytelniku, że w latach ?90 było to naprawdę mocno kontrowersyjne pragnienie. Lata mijały, a moja miłość do kosmosu rosła. I trwa do dziś. Dlatego do książek o takiej tematyce lgnę jak mucha do lepu, ćma do światła, zakupoholiczka do sezonowych wyprzedaży.
Kiedy w moje ręce trafiła książka Kosmiczne rozterki cieszyłam się, jak dziecko. Dlaczego? Bo jej autorem jest nie kto inny jak Neil deGrasse Tyson. Ojej, wielkie mi coś– pomyślisz. I żebyś wiedział, że wielkie! Niewiele jest osób, które potrafią tłumaczyć rzeczy tak skomplikowane, w tak prosty i przystępny sposób. A uwierz mi drogi czytelniku, że wytłumaczenie tajemnicy kosmosu humaniście to nie lada wyzwanie! Jednak tyle o Tysonie, czas o książce rzec słów kilka. ,Kosmiczne rozterki zaliczane są do literatury faktu, chociaż kiedy czytam coś o astronomii, zawsze przychodzi mi do głowy myśl, że jeszcze nie tak dawno, wiele poruszanych zagadnień było niczym innym, jak fantastyką naukową. Jest to też książka popularnonaukowa, a więc jak już wspominałam wyżej, dowiemy się z niej wielu ciekawych rzeczy, ale w bardzo przystępny sposób. Czarne dziury, promieniowanie, czarna materia, budowa Układu Słonecznego, woda poza Ziemią, życie na innych planetach-tematy, które potrafią obudzić prawdziwą żądzę wiedzy. A język Neila deGrasse Tysona sprawia, że łykamy wszystko jak pelikany i chcemy tylko więcej i więcej. Zapewne to dlatego jest to już trzecia część tej serii, po Astrofizyce dla zabieganych i ,Kosmicznych zachwytach, bo książki te nie są obszerne i nawet nie wiemy, kiedy przewracamy ostatnią stronę. I trochę jest nam smutno, bo gdzie możemy bawić się lepiej, niż podczas podróży w nieznane?
Zbliżają się Święta, do grzecznych czytelników przyjdzie św. Mikołaj. Może warto rozważyć książkę, która będzie uczyć i intrygować jednocześnie? Może dla młodego kosmonauty będzie trochę zbyt skomplikowana, ale bardziej wprawiony odkrywca kosmicznych przestrzeni na pewno zachwyci się jej wydaniem, językiem i ogromem informacji. Kosmiczne rozterki to książka, po której czujemy się… mądrzejsi. Świadomi, że cały kosmiczny chaos ma jakiś sens. Nauka i wiara mogą się przenikać. Wszystko, co nas otacza, jest po coś. A jeśli jakaś asteroida zmierza właśnie w kierunku ziemi, to kupcie okulary przeciwsłoneczne, bo może być trochę gorąco!
Sylwia Krajewska