Ta grupa nie potrafi usiedzieć w miejscu. Ciągle odkrywają nowe brzmienie muzyki, nie pozostają wierni jednemu gatunkowi. Ich efekty zmiany stylu usłyszymy na krążku ciekawie zatytułowanym “Mylo Xyloto”.
Coldplay przyzwyczaił nas do grania rocka, pięknych ballad i piosenek z przesłaniem. Tym razem dostaniemy tak potężny atak dobrej energii, od zespołu, po którym się tego najmniej spodziewałem. Zmiana stylu grania wyszła im jak najbardziej na dobre.
Warto zwrócić uwagę na skoczność kawałków, ich pozytywne wibracje i niecodzienną aranżację. Niesamowicie brzmi tam gitara, tak jak w kawałku “Mylo Xyloto” czy “Charlie Brown”. Na płycie znaleźć można jeszcze resztki po “starym” Coldplay. Ballady (“U.F.O.” czy “Up in flames”) brzmią bardzo ciekawie z aranżacją opartą na gitarze klasycznej i wokalu Chrisa Martina.
Nowe oblicze Coldplaya to przede wszystkim single. Nadspodziewanie dobrze radzą sobie w listach przebojów. “Every teardrop is a waterfall” to jedna z bardziej energetycznych piosenek na płycie. Gitara elektryczna w tym wydaniu sprawdza się znakomicie. Ambicje na numer 1 wielu list przebojów ma także “Paradise”, które uważam za najciekawszą piosenkę z płyty. Ciekawy teledysk, niecodzienny tekst i refren, po którym przechodzą aż ciarki. Tego należy słuchać z maksymalną głośnością.
Ambicje na singla ma także duet z Rihanną, który wzbudza zachwyty, jak i krytykę wśród słuchaczy. Według mnie czerwonowłosą dziewczynę z Barbadosu stać na więcej, ale pozostała w klimatach piosenki i wpasowała się dobrze. Warstwa muzyczna w tym utworze jednak odgrywa główną rolę, a niestety Chris jak i Riri są tylko dodatkami.
Płyta ta to jak najbardziej dobry zakup i wszystkim polecam ją na szare, nudne poranki, jak i na zimne, ciemne wieczory. “Mylo Xyloto” okładkę ma znakomicie dobraną – pozytywną, kolorową, a muzyka zawarta w tym krążku spodoba się każdemu słuchaczowi, szukającemu w muzyce rozrywki.
Marek Generowicz