Wilki znacznie łatwiej zrozumieć niż ludzi, pomyślała. Wilki i gwiazdy, i śnieg? one zawsze miały sens.*
Z miłości jest się w stanie zrobić bardzo dużo. Jesteśmy gotowi pokonać każdą przeszkodę i nic nam nie jest straszne. Zwłaszcza gdy bliskiej osobie grozi niebezpieczeństwo i nikt inny jej nie pomoże. Wtedy wszystko jest możliwe, bo napędza nas troska oraz chęć ochronny.
Zarys fabuły
Fieodora wraz z mamą są wilczerkami. Ich zajęciem jest przystosowywać wilki, które nie zadowoliły arystokracji, do życia jako dzikie zwierzęta. Uczą je polować, węszyć oraz wyć. Nie każdemu się to podoba i carscy żołnierze dają im wyraźny znak, by zaprzestały swoich działań. Gdy nie dostosowują się do ostrzeżenia, Rakow niszczy im dom, a mamę Fieo więzi. Dziewczynce wraz z wilkami udaje się uciec, ale ta zrobi wszystko, by uratować rodzicielkę. Czy jej się to uda?
Wilczerka zafascynowała mnie opisem oraz klimatem jak z baśni. Niestety musiała trochę poczekać na swoją kolej. Jakie są moje odczucia po przeczytaniu?
Moje wrażenia
Katherine Rundell stworzyła powieść z niesamowitym klimatem. Po mistrzowsku oddaje klimat rosyjskich lasów. Czytając, czułam ten wszędobylski mróz, miałam w sobie respekt do tych półdzikich wilków, które okazywały przywiązanie, ale i swoją prawdziwą naturę. Podobało mi się, gdy autorka opisywała sposoby na przetrwanie w tym surowym klimacie. Wszystko jest przedstawione tak malowniczo, że czułam to zimno, słyszałam jak skrzypi mróz czy wyją wilki. Na plus zasługuje również sam pomysł na fabułę, nawiązanie w nim do Czerwonego Kapturka i stworzenia baśniowego klimatu.
Słów kilka o bohaterach
Autorka postarała się przy tworzeniu postaci. Czy to dobry, czy zły charakter, zadbała o ich osobowości, zachowanie i emocje. Fieo jest dobra, to postać pełna życia, wiary w to, co robi i miłości do mamy oraz wilków. Jej się nie da nie lubić. Iliego zresztą też, zwłaszcza gdy poznaje się go lepiej, a on poznaje wilki oraz Fieo. Nawet Rakow ze swoim szaleństwem i obłąkanym poczuciem misji, jako antagonista jest opisany rewelacyjnie. Wzbudza niechęć i pragnienie, by nic jemu nie wyszło.
Na zakończenie
Wilczerka ma naprawdę świetny początek i środek. Z zakończeniem już niestety tak dobrze nie jest. Bo o ile pierwsza połowa była logiczna i miała sens, tak na końcu tego zabrakło. Ja rozumiem, że to baśń i kieruje się swoimi prawami, ale bez przesady. Nagle wszystko dzieje się ekspresowo, staje się dziecinnie proste i nie ma żadnych problemów z przeszkodami. Do tego w jeden dzień dzieci uczą się walczyć? No nie bardzo. Szkoda, że finał został napisany tak na szybkiego, bo gdyby utrzymać ciągły wysoki poziom, to ta historia byłaby rewelacyjna. Bo jeśli chodzi o klimat, obraz Rosji oraz pomysł na fabułę, to Katherine Rundell mnie zachwyciła. Tylko ten finał.
Wilczerka pomimo mojego narzekania, jest warta poznania. Autorka potrafi w opisy i tworzenie klimatu, nie tylko baśniowego, ale również tego, w którym toczą się wydarzenia. Przedstawiła piękno wilków oraz ich dziką naturę. Warto też zaznaczyć, że to baśń nieco poważniejsza, w której nie brak krwi, łez i śmierci.
Irena Bujak