Zranione serce potrzebuje więcej radości, ognia i siły uczuć niźli to nieskażone ciosem ostrza. Gdy ustępuje ból, zostaje gorycz, niesmak i ogromna wielka wyrwa, z której zionie smutek. Jak pokochać na nowo? Poskładać serce i oddać je ponownie w czyjeś władanie? Hanka nie była rozpieszczana przez życie. Teraz jest tą z odzysku i po przejściach, z bagażem emocji i tajemnic. Jednak to Kajetan dużo mocniej trzyma się z dala od miłości, emocji i relacji bliższych niż krótka rozmowa. Siedzi w swej samotni, nieufny i mocno poraniony. Ani myśli, by ponownie się zakochać. Los ma dla niego jednak zupełnie inne plany. Kiedy spadnie pierwszy śnieg i otuli bielą wszystko dookoła, warto spróbować i z czystą kartą pójść do przodu. Tylko czy tych dwoje jest gotowe by zmierzyć się z przeszłością i tajemnicami, jakie mają?
Kiedy spadnie pierwszy śnieg.
Gdy upadniemy na drodze życia, zawsze przyjdzie czas na wstanie i rozpoczęcie tej przygody na nowo. Hania po rozwodzie kupuje dom i dość szybko przekonuje się, że życie na wsi ma swoje blaski i cienie. Przez przeciek w nowo nabytym budynku, w jej życiu pojawia się Kajetan. Trochę dziwny, ponury fachowiec wykonuje swoje zadanie, w zamian biorąc symboliczną kwotę. Kobieta od siebie porzuca do tego blachę ciasta. Tu historia mogłaby się zatrzymać, a dwie osoby wrócić na własną ścieżkę. Przewrotny los miesza im jednak szyki. Czy słusznie? Beata Majewska świetnie radzi sobie z obyczajówkami i bez wątpienia ma dryg do wciągających historii, które swym realizmem wciąż mogą dziać się gdzieś obok nas. Nie inaczej jest w tym przypadku. W naszym otoczeniu zawsze znajdzie się ktoś, kto zmuszony był zaczynać na nowo. Zmiana otoczenia, przepracowanie traum i kto wie nowa miłość.
Tak, tylko ta ostatnia nie zawsze ma ochotę czekać na pozwolenie i zielone świata zwiastujące naszą gotowość do podjęcia kolejnej próby. Co wtedy? Kiedy spadnie pierwszy śnieg niespiesznie podsuwa nam poszczególne wydarzenia, zagęszcza atmosferę, narzuca rozwiązania, po czym miesza i z radością pozostawia nas w osłupieniu. Autorka wie, co robi. Zimowa aura, zranione serca i moc skojarzeń tworzy to, co tego typu powieściach uwielbiam. Przez tę historię się płynie. Lekkość językowa nie ustępuje melodyjności skrytej w fabule. Tu nic nie dzieje się nagle, przez przypadek. Lód w sercu roztapia się zatrważająco długo i trzyma w napięciu. Wydarzenia tworzą piękny obraz dwojga zranionych ludzi i dwa jakże różne podejścia do uczuć. Całość czytałam z przyjemnością.
Wśród bohaterów
To zawsze jest mocny punkt powieści Beaty Majewskiej. Różnorodni, niesztampowi a wciąż naturalni i na wskroś nieobliczalni w swych wyborach, emocjach i postawie. Każdy jest inny, ma za sobą własne przejścia i musi poradzić sobie z odmiennym bagażem. W tej inności łączy ich realizm, prawdziwość płynąca z głębi. Ich historie i niemal każdy dialog przyciąga nas do czytania. Kreacja postaci stanowi mocny punkt całości, która broni się obyczajową nutą. Mało tu romansu, ale nie czułam niedosytu czy braku jakichś wydarzeń. Po prostu cieszyłam się tym, co przygotował dla tych dwojga los.
Podsumowanie
Gdzie szukać miłości? Czy ktoś raz zraniony, znajdzie siłę, by ponownie spróbować? Beata Majewska wprawiła mnie w zimową aurę, bez śniegu, świąt czy uczuć wybuchających niespodziewanie. Niespiesznie ukazała drogę do ludzkiego serca, proces gojenia się ran i dojrzewanie do dania sobie kolejnej szansy. Miłośniczki powieści obyczajowych znajdą tu coś dla siebie, a ci liczący na romans skupią się nie tylko na cielesności i namiętności. Kiedy spadnie pierwszy śnieg czyta się sama. To opowieść o ludziach, porażkach i nowych początkach, przyjaźni i sposobach na łatanie poharatanego serca. Świetna na długi niekoniecznie zimowy wieczór.
Marta Daft