O Jamesie Wynbrandcie nie da się znaleźć w sieci zbyt wiele. Informacje są nie tylko trudno dostępne, ale i mało szczegółowe. Z tych, które udaje się wyłuskać, możemy się dowiedzieć, iż aktualnie mieszka on w Nowym Jorku, a w swoim dorobku ma publikacje na temat zaburzeń genetycznych, muzyki popularnej i humoru politycznego oraz z zakresu aeronautyki. James Wynbrandt pisał również dla telewizji, radia i teatru.
Zastanawialiście się może, czy znajdą się tacy, którzy sięgną po ten tytuł? No bo kto chciałby czytać o historii wyrywania zębów i w jej czasie odczuwać to, co pacjenci w opisywanych historiach i anegdotach? Auć! Was też zabolało na samą myśl? Jednak jak się okazuje, są tacy, jak chociażby ludzie związani z tą dziedziną medycyny, którzy zdecydowali się sięgnąć po tę publikację i z bliska przyjrzeli się temu, co o stomatologii miał do przekazania James Wynbrandt.
Skłamałabym, pisząc, że połkniecie tę książkę przy kubku gorącej herbaty i po jej skończeniu powiecie wow, cóż to była za lektura, to nie ta kategoria. Jednak jeśli lubicie od czasu do czasu przeczytać coś popularnonaukowego i lubujecie się w szeroko rozumianej historii, to z pewnością odnajdziecie w tej lekturze odrobinę przyjemności. Szczególnie gdy traficie na te zabawne, z perspektywy czasu, fragmenty, bo i takie rzeczy trafiają się tej konkretnej czytelniczej ścieżce. Reszta to mnóstwo anegdot i historii, które ukazują, jak długą i bolesną drogę przeszła stomatologia. Od szarlatanów i cyrulików po współczesną stomatologię i hollywoodzkie uśmiechy.
Dużym plusem tej publikacji jest to, jak została podzielona. Rozdziały to tematyczne podróże przed dane okresy, dzięki czemu można bez problemu przerywać lekturę i wracać do niej w każdej chwili.
Mankamentem jest jednak brak dodatków w postaci jakichś rycin, czy rysunków, które sprawiłyby, że tekst jako całość zyskałby nieco lekkości.
Bolesna historia stomatologii albo płacz i zgrzytanie zębów od starożytności po czasy współczesne to zdecydowanie nie jest książka dla każdego. Już sama jej tematyka świadczy o tym, że to dość niecodzienna lektura. A gdy zajrzy się do środka i przeczyta kilka osobliwych anegdot, może zrobić się słabo. No, chyba że ma się stalowe nerwy i jest się zainteresowanym tym, jak ta dziedzina medycyny zmieniała się na przestrzeni wieków. Bo zmieniła się i to znacznie. Można więc być wdzięcznym za to, że przyszło nam żyć w XXI wieku, kiedy zabiegi stomatologiczne są w zasadzie bezbolesne i współczuć naszym przodkom, którzy mieli zdecydowanie mniej szczęścia pod tym względem.
Magdalena Nowek