Śmierć jest jednym z najbardziej fascynujących zjawisk nieodłącznie związanych z życiem. Jest tematem trudnym i niewygodnym, a jednak co dzień zagląda do naszych domów, chociażby w codziennych wiadomościach, rozmowach z bliskimi… Moim zdaniem warto oswajać się z jej obecnością i nieuchronnością, przede wszystkim po to, by mieć paradoksalnie spokojniejszą głowę. Po książkę “Siedem wieków śmierci” sięgnęłam właśnie po to, by przybliżyć sobie temat umierania i poznać punkt widzenia fachowca od śmierci, czyli patologa. Nie jestem ostatecznie pewna, czy nieco melancholijne podejście do tego tematu prezentowane przez doktora Richarda Shepherda mi odpowiada, ale sama książka jest zadowalająca.
“Siedem wieków śmierci” to opowieść o umieraniu, zawarta w kilku aktach. Autor uporządkował wybrane przez siebie historie w taki sposób, że wraz z nimi czytelnik przechodzi przez cały cykl życia. Pierwsze rozdziały dotyczą tajemniczych i niezwykłych przypadków śmierci dzieci, następnie osób w wieku młodzieńczym, przechodząc kolejne etapy życia, autor dochodzi do tych śmierci, uznawanych powszechnie za “nieuniknione” (tak jakby jakakolwiek śmierć była “unikniona”), czyli przypadków osób starych. Mogę szczerze przyznać, że czytając kolejne rozdziały, miałam wrażenie, że w zasadzie mogę “paść trupem” z tą książką w ręku bowiem proces, który doprowadzi do mojego rychłego zgonu, mógł się już rozpocząć. Żadna inna książka nie uświadomiła mi tak wyraziście prawdziwości słów: nie znasz dnia ni godziny. Odradzam więc tę lekturę wszystkim tym, którzy łatwo popadają w dziwne stany, ulegają sugestiom i mają tendencję do panikowania – nie czytajcie tego, bo zwariujecie.
Ponoć prezentowane tu przez autora sprawy były powszechnie znane i głośne w mediach. Mimo mojego zamiłowania do true crime o żadnej z nich raczej nie słyszałam, a przynajmniej nie widzę żadnych powiązań. Same opisane przypadki są natomiast ciekawe, choć ostateczne wnioski i rozwiązania są chyba mniej interesujące, niż czytelnik może oczekiwać. A może inaczej… ja oczekiwałam, że będzie tu więcej kryminału, w treściach przeważa jednak tematyka medyczna. Oczywiście nie jest to minus, po prostu warto trochę inaczej podejść do tego tytułu.
“Siedem wieków śmierci” to pierwsza książka Shepherda, z którą miałam do czynienia. Co prawda “Niewyjaśnione okoliczności” stoją na mojej półce i od wielu, wielu miesięcy czekają w kolejce, by je przeczytać, ale chyba jeszcze trochę wody musi upłynąć, zanim po nie sięgnę. Przyznam, że ta lektura na pewno nie przekonała mnie jakoś specjalnie do przyspieszenia tego procesu. “Siedem wieków śmierci” to książka dobra, ale napisana w dość sennym stylu. Liczne wtrącenia, które autor upycha to tu, to tam, wybijają z rytmu czytania. Wiele tu ciekawych treści, sugestywnych i interesujących opisów i ciekawostek, a jednak brakuje mi werwy, iskierki życia, w tej śmiertelnie poważnej książce.
Żaneta Fuzja Krawczugo