Uwielbiam lekkie książki z wątkiem miłosnym, bo nawet jak nie mam weny i ochoty na czytanie, to takie historie po prostu pochłaniam na jednym wdechu. Tak właśnie było w tym przypadku i zdecydowanie potrzebuje więcej. Coś tak czułam, że nie zawiodę się na książce autorki.
Anika to dziewczyna z porządnego domu, z zaplanowaną już dla siebie najbliższą przyszłością. Wie, że po skończeniu liceum pójdzie na studia, to właśnie nauka jest dla niej ważną częścią życia. Jednak nigdy w swoim nastoletnim życiu nie czuła się zakochana, nawet zauroczona. Pojawienie się w życiu dziewczyny chłopaka całkowicie pochłonęło jej myśli.
Bruno to nastolatek utalentowany sportowo i artystycznie: pisze wiersze, które wygrywają w konkursach. Z powodu trudnej sytuacji w domu nie planuje swojej przyszłości, bierze to, co w danym momencie przynosi mu los. Jak na swój wiek jest dojrzały emocjonalnie, wie, na co może sobie pozwolić, a co niestety na razie jest poza jego zasięgiem. Co tu dużo mówić zdecydowanie skradł moje serce.
Ich drogi zbiegły się w liceum, gdzie jeszcze wszystko było na pozór łatwe i beztroskie. To właśnie wtedy poznawali wzajemnie swoje pragnienia, troski i marzenia. Po kilku latach ich drogi znów się krzyżują. Czy nadal są tymi samymi ludźmi, jakimi byli za czasów szkolnych? A uczucia, które w nich były nadal gdzieś się tlą?
Po pierwsze naprawdę duży plus za imiona głównych bohaterów. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie przepadam za polskimi imionami w książkach, zawsze wydają mi się takie niedopasowane do bohaterów, oklepane i te zdrobnienia w każdej możliwej sytuacji. Często spotykam się z opiniami, że czytelnikom to przeszkadza. Anika i Bruno brzmi naprawdę dobrze, tak wyjątkowo i brzmią tak, jak powinny, bez zbędnych przekształceń. Jednak po naszemu też się da.
Polubiłam ich, aż chciało się im kibicować. Byli tacy naturalni, nieprzerysowani. Myślę, że każdy mógłby powiedzieć, że zna podobne osoby ze swojego otoczenia.
Czytało się przyjemnie i lekko. Płynęłam przez tę opowieść, ciągle przeżywając wewnątrz te same uczucia, które towarzyszyły naszym bohaterom – śmiałam się i płakałam wraz z nimi. Historia ta pokazuje, że nie należy wstydzić się swoich uczuć, szczególnie miłości. Jeśli coś daje nam szczęście, to powinniśmy się tego trzymać, a nie udawać, że tak nie jest.
Czy ta historia jest przewidywalna? Trochę na pewno, ale czy potrzebowałam od niej czegoś innego. W sumie to nie.
Jeśli szukacie książki lekkiej z wątkiem miłosnym, szczególnie tym nastoletnim to myślę, że powinniście sięgnąć po tę pozycję. Idealna na rozgrzanie przy długich wieczorach z kubkiem gorącej herbaty w dłoni.
Milena Mucha