W jaki sposób zasiadać do arcydzieła światowej literatury? Nigdy nie jest to łatwa proza, a tym bardziej szybka. Czy oznacza to jednak, że w dobie ciągłego pośpiechu czytanie takich książek powoli zamiera? A może ten cały wysiłek intelektualny związany z lekturą nie jest już niczego warty? Są książki na tym świecie, które bezsprzecznie dementują te plotki. Takie jak powieści Marcela Prousta.
Marcel Proust to francuski pisarz żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Sławę zdobył dzięki serii “W poszukiwaniu straconego czasu”, w której opisuje swoje quasi-biograficzne wspomnienia. Na początku cykl nie cieszył się dużym zainteresowaniem i autor musiał sam wydać pierwszy tom swojej powieści. Jednak w krótkim czasie “W stronę Swanna” stała się bardzo popularna i resztę cyklu zostało wydane przez wydawnictwo na skalę masową.
“W stronę Swanna” to bardzo ciekawa propozycja czytelnicza. Swoją plastyką, odwołaniami do emocji i pięknym, wręcz poetyckim językiem, że nie chce jej się odkładać na półkę. Chociaż nie jest to łatwa lektura i jej studiowanie to duży wysiłek intelektualny, jednak po skończonej lekturze czuje się spełnienie oraz nostalgię za “straconym czasem”.
Pierwszy tom cyklu Marcela Prousta przenosi nas do jego lat dziecięcych, które spędził w miasteczku Combray. Autor zabiera nas w niezwykłą podróż pełną niekompletnych wspomnień i silnych emocji, które razem tworzą niesamowity obraz głównego bohatera i jego świata. Razem z nim możemy przeżywać pierwszą miłość, pierwsze zmiany związane z etapem dorastania, strach, złość i wiele, wiele innych. Wszystko to zamknięte w pewnego rodzaju szklanej kuli, w której zatrzymał się czas.
Tak jak już wspominałam, to nie jest łatwa lektura. Aby móc w pełni się nią nacieszyć potrzeba czasu i spokoju. Problemem na pewno mogą być kilkustronicowe opisy dzieł sztuki, czy przyrody, ale to właśnie one nadają tej historii tak specyficzny i ulotny klimat. Sam główny bohater też często stawał okoniem i nijak nie mogłam go zrozumieć, co paradoksalnie pobudziło moją wyobraźnię i coraz mocniej zagłębiałam się w tej lekturze. Ciężko jest uchwycić to, w jaki sposób Proust manewruje językiem i plastyką wyrazu, ale finalnie książka w pełni zasługuje na miano arcydzieła światowej literatury.
A zatem, czy czytanie takich niespiesznych książek, które próbują opisać nieuchwytne lub nawet zapomniane chwile ma sens? Uważam, że tak. Chociaż przez dłuższy czas myślałam, że stracę z nią czas, to finalnie okazało się, że “W stronę Swanna” zdołało poruszyć we mnie struny, o których nie wiedziałam nawet, że istnieją. Dlatego polecam lekturę tej książki. Myślę, że każdy będzie w stanie odkryć w niej coś dla siebie i odzyskać trochę straconego czasu.
Karolina Kosek