Każdy był kiedyś dzieckiem. Tego etapu dojrzewania nie mogą przeskoczyć nawet bogowie, chociaż pewnie bardzo by chcieli. Tylko czy dla władzy i pozycji warto odbierać sobie możliwość cieszenia się z najdrobniejszej rzeczy i psocenia, ile wlezie?
Zarys fabuły
Dzięki opowieści Afrodyty na samym początku dowiadujemy się o tym, jak Agamemnon próbuje odbić Helenę, którą porwał Parys. To wokół tej historii głównie toczy się fabuła, ale to nie wszystko. Poczytamy również o minotaurze Turusku, który nie jest zbyt inteligentny, ale nadrabia urokiem osobistym oraz humorystycznym podejściem do tego, co się akurat dzieje. Razem z Grekami spróbujemy zdobyć Troję. Cierpliwie poczekamy na rejs dookoła świata z Odyseuszem, a nawet narobimy sobie smaka potrawami kulinarnymi Afrodyty. A to zaledwie ułamek tego, co znajdziemy w tym zeszycie.
Mitologie lubię, odkąd pamiętam i zawsze chętnie sięgam po wszystko, co o niej mówi. O serii Mali Bogowie słyszałam już od dawna, ale dopiero Komedia Posejdona wpadała mi w ręce. Czy było warto skusić się na czwartą już część serii?
Słów kilka o szacie graficznej
Muszę być szczera i przyznać, że Philippe Larbier swoimi ilustracjami odwalił kawał dobrej roboty. Śmiało mogę napisać, że jego prace robią największe wrażenie i najlepiej oddają nie tylko emocje, komizm sytuacyjny czy też ruch, ale obrazują antyczne czasy, zachowanie, ubiór, czy też to, kto kim jest. Nie można oczywiście zapomnieć o samych ilustracjach, miła dla oka kreska, mnóstwo kolorów i kredowy papier. Wizualnie nie mogę się do niczego przyczepić.
Moje wrażenia
Nie wiem jak poprzednie zeszyty, ale ten zaskoczył mnie trochę formą. Christophe Cazenove stawia tym razem na krótkie opowiastki zajmujące mało kiedy więcej niż dwie – trzy strony. To może być dla niektórych problem. Zwłaszcza gdy przeskakujemy między jedną a drugą historyjką i można się trochę pogubić w tym, o czym akurat czytamy. Jednak te same w sobie robią spore i pozytywne wrażenie. Przede wszystkim bawią, a dobrej zabawy nigdy zbyt dużo. Artysta bez wątpienia zna się na mitologii, bo na luzie łączy fakty z tym, co sama wymyśli. Napisane w lekkim stylu, z dużym poczuciem humoru, do przeczytania na raz lub do dawkowania sobie w gorsze dni.
Na zakończenie
Mam nieco mieszane odczucia. Z jednej strony Komedia Posejdona mnie bawiła i miło mi się ją czytało, ale miałam też wrażenie w pewnych momentach, jakby było to tworzone trochę na siłę. Niby zabawne, ale jednak wymuszony humor nigdy nie wygra z naturalnym. Całość ratował zawsze Philippe Larbier swoimi ilustracjami. Nie mogłam się na nie napatrzeć i byłam pod wrażeniem tego, jak lekka ma kreskę i potrafi stworzyć nią takie zabawne scenki. Jednak dzieci są tym komiksem zachwycone, a to chyba najważniejsze. No i pomimo mojego marudzenia ja sama również nie nudziłam się w trakcie czytania, zdarzyło mi się zaśmiać i dać zauroczyć małemu minotaurowi.
Jeśli dzieci w waszym otoczeniu interesują się mitologią i lubią zabawne historie, to Komedia Posejdona będzie dla nich idealnym wyborem. Krótkie historyjki z dużym poczuciem humoru i uroczymi postaciami z pewnością przypadną im do gustu i zajmą na długi czas.
Irena Bujak