Kociołki, eliksiry, magiczne obrzędy, napary, wywary. Widząc taki zestaw słów, zastanawiamy się, czy to kolejna książka z kręgu Harrego Pottera, a może inna powieść fantasy. Tym razem jednak to nie fantasy, a swoisty poradnik współczesnej początkującej wiedźmy. Bo powiedzmy sobie szczerze, kobiety wiedzące i czarownice nie odeszły do przeszłości wraz z rozwojem nauki. Wręcz przeciwnie, w ostatnich latach obserwować można wzrost zainteresowania ezoteryką, szeptuchami i tym, co wymyka się racjonalnemu poznaniu.
Księga eliksirów to kolejna publikacja Wydawnictwa Kobiecego, która przybliża czytelnikowi magiczny świat. Michael Furie zebrał w swoim dziele kilkadziesiąt przepisów na różne okazje. Jedne napary mają wzmacniać umiejętności, inne przyciągać miłość, pieniądze czy dobrobyt, jeszcze inne poświęcone są osobistym intencjom i poszczególnym świętom lub uroczystościom.
Książkę można odebrać na kilka sposobów. Młode osoby, które dopiero zaczynają interesować się magią, znajdą tu proste i zrozumiałe przepisy na herbatki ziołowe, maści, olejki. Co ważne, składniki tych eliksirów to ogólnodostępne przyprawy i zioła, zatem połączenie ich we wskazany w książce sposób nie niesie za sobą obawy o zdrowie i życie młodego adepta magii.
Sceptyczni realiści, którzy z jakiegoś powodu sięgną po ten podręcznik, znajdą tu przepisy na smaczne napary i skuteczne maści, gdyż użyte do nich zioła mają właściwości lecznicze.
A co zrobi doświadczona wiedźma? Prawdziwa czarownica? Ano, uśmiechnie się pod nosem, bo po pierwsze uzna książkę za naiwną, a po drugie… są sprawy, które się wie i których nie można się nauczyć. Właśnie do tej kategorii należy bycie wiedźmą.
Publikacja Wydawnictwa Kobiecego jest pięknie wydana. Twarda, lakierowana okładka z estetyczną grafiką i szyte kartki z dobrej jakości matowego papieru to tylko niektóre atuty edytorskie. Poszczególne rozdziały ozdobione są czarno-białymi grafikami i rozpoczynają się inicjałem. Użyto także czcionek różnej wielkości i kształtu, co sprawia, że książka jest po prostu ładna i estetyczna. Jako dyslektyczka mogę oczywiście westchnąć, że czcionka jest szeryfowa, co utrudnia mi czytanie, ale nie jestem dzieckiem, więc dam sobie radę.
Anna Kruczkowska