Enola, alone, bez nikogo, kto by mi towarzyszył. Bez nikogo, komu mogłabym się zwierzać. Bez nikogo, kto by mnie pocieszał.*
Żeby kogoś przekonać do słuszności swoich decyzji, najlepiej czynami pokazać, że nie są chwilowymi zachciankami. Czasem trzeba jednak do tego dużej ilości czasu, odrobiny sprytu i stworzenia co nieco pozorów. W końcu, jeśli nikt przy tym nie cierpi, to wszystko jest dozwolone w walce o siebie, prawda?
Zarys fabuły
Co prawda Enoli kończą się już powoli pieniądze zaoszczędzone przez mamę, ale nie zamierza opuszczać miasta. Zakłada biuro, którym niby to zarządza doktor Ragostin, a ona jest jego sekretarką Ivy Meshle. Wie, że inaczej nikt, by nie zlecił żadnej sprawy, a z pewnością nie doktor Watson. W niewyjaśnionych okolicznościach znika lady Cecile. Nikt nie potrafi jej znaleźć ani dojść do tego, czy to była ucieczka, czy też porwanie. Enola w przebraniu próbuje rozwikłać zagadkę, a przy tym nieustannie poszukuje matki.
Sprawa zaginionego markiza była bardzo przyjemnym początkiem serii o Enoli Holmes i byłam pewna, że prędzej czy później chwycę za kontynuację. Byłam ciekawa, tego, co wydarzy się dalej i jak bohaterka poradzi sobie ze swoją niezależnością w tak nieprzychylnych czasach dla kobiet. Teraz Sprawa leworęcznej lady już za mną, czy było warto sięgać po drugi tom?
Moje wrażenia
Nancy Springer bez wątpienia radzi sobie tutaj dużo lepiej. Sprawa detektywistyczna już nie jest taka chaotyczna, wszystko bierze się z istniejących poszlak czy też faktów lub wydarzeń mających miejsce nieco wcześniej. Na pochwałę zasługuje również opis tamtych czasów, nie chodzi tu tylko o strój, mowę czy zachowanie, ale przede wszystkim o to, jak ciężko wtedy było kobietom udowodnić, że mogą być kimś więcej niż ozdobą i matką dla dziecka. Sprawa leworęcznej lady plusuje również lekkim stylem pisania, niebanalnym poczuciem humoru oraz niebywałym sprytem bohaterki. Sporo dzieje się w tej części, ale nie czuć już tego lekkiego chaosu. Jest emocjonalnie i intrygująco.
Słów kilka o bohaterach
Enola w tym tomie zyskuje jeszcze bardziej w moich oczach. Zawsze lubiłam waleczne bohaterki, które wiedzą, czego chcą. Dziewczyna, chociaż nieco roztrzepana, cechuje się inteligencją, pomysłowością oraz uporem. Nie boi się byle czego, zawsze chętnie podąża ku nieznanemu. Nadal nie jestem pewna, co mam myśleć o jej braciach. Nie do końca zdobyli moją sympatię, a już w szczególności Mycroft. Zobaczymy, jak to się rozwinie dalej. Za to zachwycona jestem charakterystyką antagonisty, pomimo że to powieść dla nastolatków, czarny charakter jest tutaj naprawdę zły i niebezpieczny.
Na zakończenie
Sprawa leworęcznej lady to powieść, która czyta się praktycznie sama. Od pierwszych stron wciągnęłam się w wydarzenia i śledziłam ich bieg. Autorka sprawiła, że z zainteresowaniem wraz z Enolą starałam się rozwikłać sprawę. W sumie to dwie, bo bohaterka nie przestaje poszukiwać matki. Bez wątpienia nie brakowało mi tutaj całej masy emocji. Te pozytywne mieszały się z negatywnymi i cały czas coś się działo w tej historii. Nie mogę również nie wspomnieć o samym klimacie historii. Oczarowuje dziewiętnastowiecznymi realiami, ale tutaj najważniejsze są tajemnice i próba udowodnienia, że każdy ma prawo do życia, jakie chce wieść.
To dopiero drugi tom, ale już widać, jak duży postęp widać w twórczości autorki. W dalszym ciągu się rozwija, poprawia błędy i się na nich uczy. Sprawa leworęcznej lady jest tego idealnym przykładem. Dobrze skonstruowany wątek sprawy detektywistycznej, próba wyłamania się ze schematów i poszukiwanie odpowiedzi. Teraz chyba szybciej sięgnę po trzeci tom, bo intrygują mnie kolejne sprawy Enoli i chciałabym poznać odpowiedzi na kilka istotnych pytań.
Irena Bujak