Trudno jest rozstawać się z tymi, których kochamy. Zwłaszcza gdy dzieje się to wbrew naszej woli. Rozłąka z przyjaciółmi jest bolesna, jeszcze bardziej cierpimy, gdy nie wiemy, kiedy ponownie się z nimi zobaczymy. Nic w tej chwili się nie liczy prócz wypełniającego nas smutku.
Zarys fabuły
Lohita od dziecka wychowuje się ze słoniami i nie rozumie teraz czemu musi rozstać się ze swoimi przyjaciółmi. Nie znosi nadchodzącej rozłąki zbyt dobrze, ale niespodziewanie dostaje list od babci Lulu. Opisuje w nim swoje przywiązanie do lwów i jej osobistą historię. Wraz z rodzicami żyła w cyrku. Zajmowali się oni tresurą lwów, podczas jednego z treningów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w którym ginie jej mama. Dziewczynka nadal jednak chce pracować z tymi zwierzętami. Wierzy, że ją i jednego z lwów łączy specjalna więź. Niestety pewnego dnia w cyrku dochodzi do pożaru, w którym giną wszystkie zwierzęta. Jej tata po tym zdarzeniu chce posłać ją do szkoły i zapewnić normalne życie. Lulu ma jednak inne plany. Dokąd doprowadzi ich upór dziewczynki?
Kierunek Afryka to pierwszy tom nowej serii skierowanej do młodszego czytelnika. Do sięgnięcia po niego skusił mnie fakt, że Aurélie Neyret jest jej ilustratorką. Kreskę artystki znam z Pamiętników wisienki, a to od nich zaczęła się moja miłość do powieści graficznych.
Słów kilka o szacie graficznej
I to na wygląd zeszytu zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności. Od razu rzuca się w oczy solidna oprawa i jej estetyka. Jednak to ilustracje artystki robią tu największe wrażenie. Aurélie Neyret wyróżnia się swoim stylem, który zachwyca tym, że prace są stworzone, jakby za pomocą akwareli. Niezwykle miękkie, ale również pełne kontrastów. Lubię w niej ta dbałość o szczegóły, dynamikę ruchów i ukazanie emocji na twarzach bohaterów. Jest w tych ilustracjach swego rodzaju magia oraz życie.
Moje wrażenia
Nie byłam pewna czego się spodziewać po tym zeszycie i muszę przyznać, że Kierunek Afryka mnie zaskoczył. Scenarzyści świetnie poradzili sobie z oddaniem klimatu czasów, w których toczy się opowieść. Szczególny nacisk położono na segregację rasową oraz walkę z nią, ale jednak najważniejsze jest pragnienie dziewczynki. Z dziecięcą ufnością wierzy, że osiągnie swój cel zdobywając nowe zwierzęta do tresury. I chyba nic nie jest w stanie jej powstrzymać, bo chociaż przejmuje się aresztowaniem ojca, nie traci z oczu swego celu. Tylko czy świat naprawdę jest taki prosty i oczywisty, jak widzi to Lulu? Ta część jest wprowadzeniem, które zapowiada, co może wydarzyć się w kolejnych tomach, ciekawi dynamiczną akcją oraz dziecięca ufnością.
Na zakończenie
Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia odnośnie tej części. Kierunek Afryka jest dość brutalna momentami i trochę przerażająca. Ja sama na początku nie czułam się komfortowo. Nigdy nie przepadałam za cyrkami i tym, że wykorzystuje się w nich zwierzęta. Straszny był też fragment dotyczący pożaru i ich śmierci. Z jednej strony rozumiem, że to na potrzeby fabuły, z drugiej – serce mi krwawiło. Nie da się jednak zaprzeczyć, że wszystko dopracowano. Scenarzyści idealnie oddali klimat miejsc, w których wszystko się toczy. Dużym plusem jest również charakterystyka postaci, szczególnie Lulu. Czytelnik bez trudu zauważa jej dziecięca naiwność oraz wiarę, że świat cyrku jest tym jedynym. W moim odczuciu dużo tu motywów, które intrygują mnie dalszym rozwojem sytuacji.
Kierunek Afryka polecam raczej nieco starszym czytelnikom, bo jest to powieść poruszająca trudne społecznie tematy i z początku bardzo dramatyczna. To też historia o sile marzeń, miłości do zwierząt, walce o wolność i poznawaniu świata innego niż ten cyrkowy.
Irena Bujak