Życie nie zawsze bywa sprawiedliwe i dobrych ludzi często spotykają złe rzeczy. Muszą walczyć z uprzedzeniami, niezrozumieniem oraz odrzuceniem. Dzień po dniu pokonywać kolejne przeszkody z nadzieją, że może tym razem nie przegrają. Tylko ile walk trzeba stoczyć, by w końcu było dobrze?
Zarys fabuły
Harley to nastolatka, którą mama samotnie wysłała do babci mieszkającej w Gotham. Dziewczyna przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że jej przyszła opiekunka nie żyje już od jakiegoś czasu. Na szczęście trafiła pod opiekuńcze skrzydła Mamy, homoseksualnego właściciela klubu drag queen. Dzięki temu zyskuje dach nad głową i szansę na w miarę normalne życie. Jedyne co musi robić, to chodzić do szkoły. Na szczęście tam nie jest tak źle, szybko zyskuje nową przyjaciółkę. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nagłe problemy przyjaciół dziewczyny i jej narwana osobowość.
Za mną właśnie kolejne spotkanie z cyklem powieści graficznych 13+. Tym razem nadszedł czas na postać niezwykle trudną do scharakteryzowania. Harley Quinn. Piękna katastrofa to dla mnie bez wątpienia najtrudniejsza do opisania powieść graficzna. Co takiego ma w sobie ta historia?
Słów kilka o szacie graficznej
Bez wątpienia najlepszą zaletą tego zeszytu są ilustracje autorstwa Steve Pugha. Ciekawe jest to, że jego kreska bardzo przypomina grafiki komputerowe. A rozmyte kolory i przejścia z jednej tonacji w drugą dodają im naturalności i jeszcze więcej życia. Strasznie podobało mi się tutaj użycie barw, czarno – białe ukazywały codzienność bohaterki, a kolory pojawiały się w chwilach szaleństwa oraz większych uniesień emocjonalnych. Ta zmienna dynamika pozwalała bardziej się wczuć w historię.
Moje wrażenia
Muszę przyznać, że jestem pełna podziwu dla Mariko Tamaki, bo w opowieść o losach nastolatki wplotła ważne społecznie tematy. Przy czym nie posługuje się moralizatorskim tonem, tylko w lekkim stylu przekazuje czytelnikowi, jak wyglądają pewne sprawy. Uczula, że drag queen to ludzie tacy jak my. W sumie może i nawet nieco lepsi, bo są tolerancyjni, otwarci i chętni do pomocy. Jednak ważniejszym wątkiem jest temat gentryfikacji. Pokazuje, jak bardzo cierpią jednostki, by mogły powstawać metropolie. Pod tym względem powieść graficzna jest naprawdę ciekawa i napisana tak, że nastolatek nie poczuje znużenia. Obok tego czytelnik dostaje dużo emocji oraz nagłych zmian wydarzeń.
Słów kilka o bohaterach
Niesamowicie polubiłam ekipę drag queen za ich luz i zdrowe podejście do siebie. Wiedzą, że inni ich oceniają, a jednak są zawsze sobą. Ivy również budzi sympatię, walczy o swoje, chociaż wie, że nie zawsze da się wygrać. Muszę jednak przyznać, że mam mieszane uczucia co do samej Harley. O ile nie mogę nic zarzucić zbuntowanej wersji nastolatki, bo jest naturalne, to ta szaleńcza wersja strasznie mi zgrzyta. Jej zachowanie jest bardzo przerysowane i niezbyt adekwatne do wieku. Najgorsze jednak jest brak logiki w jej działaniach. Niby ma motywy, a jednak to tylko puste kroki zrobione w szale.
Na zakończenie
Pod względem graficznym oraz poruszonych wątków społecznych Harley Quinn. Piękna katastrofa jest jednym z lepszych komiksów tego cyklu. Jednak fakt, że powieść graficzna niesie za sobą ważny morał, to trochę za mało. Zwłaszcza gdy gubi się on w szaleństwie bohaterki. Szkoda, że finał został napisany z takim naciąganiem wątków i to tylko dlatego, by autorka miała gotowe pole do kontynuowania historii. Tym razem nie jestem do końca zadowolona z historii, nie polubiłam też tytułowej Harley, ale może w tym chaosie jest metoda i docelowy odbiorca dostrzeże, to co mi umknęło.
Harley Quinn. Piękna katastrofa ma swoje plusy i minusy. Myślę, że każdy w tej historii znajdzie coś dla siebie. Już dla dobrze przedstawionych problemów społecznych oraz prac Steve Pugha warto skusić się na nabycie tego zeszytu, bo jest co podziwiać.
Irena Bujak