Laurie jest szczęśliwa, będąc w długoletnim związku z Danem. Jednak wszystko do czasu, gdy partner nagle z nią zrywa. Na dodatek okazuje się, że mężczyzna spodziewa się dziecka z inną kobietą. Laurie jest zrozpaczona i nie potrafi dojść do siebie, a dodatkowym utrudnieniem jest wspólne miejsce pracy jej i Dana. Pewnego dnia przewrotny los zamyka ją w windzie z Jamiem Carterem, który wychodzi z niecodzienną propozycją. Wydaje się, że fikcyjny związek to układ idealny – Laurie będzie mogła zemścić się na swoim eks i wzbudzić w nim zazdrość, a Jamie zyska w oczach szefostwa i zwiększy swoje szanse na pozostanie partnerem firmy. Rozpoczyna się gra, z pozoru zupełnie niewinna. Jednak jej zakończenie będzie zupełnie inne niż to, które sobie zaplanowali bohaterowie.
Bardzo długo nie mogłam się odnaleźć w tej historii. W pierwszej połowie książki Mhairi McFarlane prowadzi fabułę bardzo spokojnie, bez pośpiechu, starannie kreśląc tło dla toczących się wydarzeń. Momentami czułam ogromne znużenie, które jednak powoli zaczęło ustępować, po przebrnięciu przez około 300 stron. Wówczas akcja zaczęła nabierać tempa, zaspokajając nieco mój czytelniczy apetyt. Im bliżej finału, tym więcej zwrotów akcji wywołujących we mnie wiele różnych emocji. Ostatnie kilkanaście rozdziałów czytałam z wypiekami na twarzy, z niecierpliwością czekając na szczęśliwe zakończenie. Oczywiście się nie zawiodłam. Zostałam też jednak miło zaskoczona, bo ten wyczekiwany happy end poprzedzony jest splotem poruszających, okraszonych nutą goryczy zdarzeń.
Atutem tej historii są wyraziści bohaterowie, tak różni od siebie, tak kontrastowi. Najbardziej polubiłam Jamiego, który swoje prawdziwe “ja” skrywa pod maską casanovy. Łatka, którą przypięli mu współpracownicy, nijak się ma do osoby, którą czytelnik coraz lepiej poznaje w trakcie lektury. Z kolei, jeśli chodzi o Laurie, tu miałam mieszane odczucia. Z jednej strony byłam w stanie zrozumieć jej zachowanie, z drugiej zaś wściekałam się, że nie dostrzega tego, co ma tuż przed własnym nosem. Kolejnym plusem jest ciekawy styl autorki, zabarwiony specyficznym poczuciem humoru.
Pisarka porusza w książce tematy, które są znakiem rozpoznawczym otaczającej nas dziś rzeczywistości: rasizm, szowinizm, trudności w miejscu pracy, seks bez zobowiązań, niska samoocena, zmagania z poważną chorobą, problemy rodzinne. Jednak nie zagłębia się w nie zanadto, zachowuje równowagę między warstwą obyczajową a wątkiem romantycznym.
“Miłość na później” to lekka opowieść, z którą można spędzić miłe, leniwe popołudnie albo dwa. Zabawna, poruszająca, wydaje się idealnym wyborem na poprawę humoru, zwłaszcza dla miłośników gatunku.
Monika Halman