Podobno los każdego z nas jest już spisany, a my na wiele sposobów dążymy do spełnienia wyznaczonego planu. Nie możemy przewidzieć, którą ścieżką podążyć i jak się zmieniać. Pewne jest tylko to, że ewoluujemy każdego dnia, czasem z powodu ludzi, a innym razem zdarzeń pozostawiających piętno. Tragiczny pobyt w Kerys odbił się na Vianne. Młoda czarownica wróciła do Broceliande, ale to, co zastała, nie było takie samo. Loża Merlina i Wielki Mistrz zmienili się równie mocno, co ona. Nadszedł czas, gdy oba światy zmuszone są do zmian i odrzucenia niesnasek. Czy zdołają sobie zaufać i połączyć siły w walce z szalonymi planami Regulusa? Demony i Czarownice stają do walki o współistnienie, nie wiedząc, że nie mają wpływu na swój los.
Siostra nocy
Bierzesz do rąk książkę i dajesz pochłonąć się fabule. Nagle nowy świat staje się twoim domem, a postaci częścią otoczenia. Chłoniesz magię, miłość i niebezpieczeństwo całym sobą tylko po to, by w końcu dotrzeć do końca opowieści. Cieszysz się finałem i płaczesz nad sobą, gdyż za chwilę brama do tego świata zamknie się z hukiem. Siostra nocy wyciąga z czytelnika zarówno dobre, jak i złe emocje. Lekkie zwolnienie tempa akcji sprawia, że dostrzegamy nowe elementy tejże opowieści. To już nie tylko emocje i relacje między postaciami z różnych światów, ale i rozbudowana historia, której nici powoli rozplatają się w widoczny gołym okiem wzór. Siostra nocy wciąż zachwyca lekkim stylem i magią w każdym słowie, lecz zdaje się nabierać głębi i majestatyczności, wszak nie tylko o serca, a istnienie światów się rozchodzi.
Wśród bohaterów
Autorka postarała się by, czytelnikowi nie znudziła się kreacja postaci na żadnym z etapów przemierzania szlaku jej opowieści. Wyraźnie widać zmiany, które zaszły w bohaterach na przestrzeni poprzednich tomów i jak postrzegają oni siebie, konflikt i cudze plany. Vianne zyskała w mych oczach. Pokazała, że potrafi walczyć, kochać i podejmować decyzje. Na każdej twarzy widoczny jest wysiłek, który do tej pory wykonali. Nadal są jednak w pełni sobą, charakterni i tak różni. Z łatwością podążamy ich losami i wraz z nimi dążymy do finału, nawet jeśli nie jesteśmy gotowi na żadne z możliwych rozwiązań.
Siostra nocy zaskakuje i równocześnie dostarcza tych samych, tak dobrze nam znanych emocji. To dawka miłości, walki, przyjaźni i mocy, której siła niejednokrotnie nas zaskoczyła. Kto wygra, a kto poniesie porażkę? Co zmieni się nie do poznania, a co niczym skała przetrwa nadchodzącą bitwę? Sporo tu emocji, niepewności mieszającej się z niebezpieczeństwem, niepokojem o to, co dalej. Całość pochłania się zbyt szybko, wciąż próbując oddalić koniec, a równocześnie dowiedzieć się jak najwięcej.
Podsumowanie
Choć Siostra nocy zachwyciła mnie swoją lekkością i trzymaniem poziomu całości, to trochę mi mało sióstr Vianne. Miałam nadzieje na równowagę i ich większe zaangażowanie, jednak finalnie nie zasłoniło to radości z czytania. Marah Woolf stworzyła ciekawe światy i zależności między bohaterami. Z zaciekawieniem przerzucałam strony, by doświadczyć magii, miłości ponad wszystko i zewu przygody, który kusiłby zboczyć tu czy tam. Finał zaskoczył i nawet zadowolił. Siostra nocy spełniła swoje zadanie i choć czuć niedosyt, to warto dać jej szanse.
Marta Daft