Mark Edwards zabiera nas do tytułowej głuszy w Maine, gdzie główny bohater, Tom Anderson, chce wypocząć ze swoją nastoletnią córką. Przyjeżdżają do ośrodka, w którym nie ma zasięgu, dostępu do Internetu, a mieszkańcy pobliskiego miasteczka jakby zatrzymali się w czasie. To taka mała wioska, w której wszyscy się znają, a na przyjezdnych patrzą dość podejrzliwie. Okazuje się jednak, że Płytkie Zdroje skrywają mroczną tajemnicę przeszłości, która przyciąga turystów z całego świata. Tajemnicę, o której Tom nie wiedział, a która sprawi, że zapowiadające się pięknie wakacje przemienią się w istny horror.
Mamy tutaj relację rozwiedzionego ojca z nastoletnią córką, motyw influencerów, motyw rytualnego morderstwa, małej urokliwej wioski oraz istną atmosferę niepokoju i koszmaru. Wszystko idealnie ze sobą współgra i choć wydawać by się mogło, że podobne historie znamy z wielu innych książek, to jakoś ta rzekoma schematyczność nie bije po oczach. Dzieło Edwardsa czyta się z zaangażowaniem i przyjemnością, mogłabym nawet napisać, że lekko i przyjemnie, choć nigdy do końca nie pasują mi te określenia do powieści, w których mowa o mordercach czy próbach ich naśladowania. Jednak z pewnością jest to jeden z tych klimatycznych kryminałów, przy których po prostu nie patrzymy na upływ czasu.
Historia rozwija się stopniowo, a odpowiednie zwroty akcji i makabryczne odkrycia sprawiają, że napięcie wzrasta. Czytelnik zaczyna się zastanawiać nad wydarzeniami z przeszłości, próbuje powiązać je z obecnymi strachami, odkryć prawdę, kto stoi za tym całym złem, które ponownie rozwija się w Płytkich Zdrojach. Niejednokrotnie czułam, że to wszystko może zakończyć się tragicznie, nie byłam pewna, czy otrzymam szczęśliwe zakończenie, a prawda taka, że Edwards i tak ładnie namieszał na sam koniec… Z pewnością ostatnie kartki wzbudzą we wszystkich dreszczyk emocji i niepokoju.
Sielski wypoczynek zamienia się w koszmar, a niemal każdy napotkany człowiek staje się podejrzanym. Bardzo przyjemnie powiązanie przeszłości z teraźniejszością, odpowiednie rozwiązanie i wyjaśnienie opisywanych wątków, ciekawe zakończenie i dosyć dobrze skrojeni bohaterowie… “Głusza” to całkiem udany kryminał, który zapewni Wam odpowiednią rozrywkę na jeden czy dwa jesienne wieczory!
Magdalena Senderowicz