Hanki Bielickiej, damy polskiej sceny i kabaretu, nie ma już z nami. Jeszcze pamiętam tubalny śmiech i żarciki wypowiadane tym jej charakterystycznym głosem. W dziewiątą rocznice jej śmierci Wydawnictwo Znak wydało ciekawą pozycję czytelniczą, będącą nie tylko hołdem tej świetnej aktorki, ale i prawdziwym pamiętnikiem jej barwnych lat życia.
Hanka Bielicka emanowała swego rodzaju energią od zawsze. Nic dziwnego, jak nikt inny potrafiła czerpać z życia wszystko i sięgać gdzie wzrok nie sięga, a czasem i wyobraźnia. Nie przeszkodziły jej w tym żadne przeciwności losu: ani wojny, ani pochodzenie, ani rewolucja, ani niepowodzenia miłosne. Wręcz przeciwnie – kiedy napotykała jakiś problem, czyniła go wyzwaniem. Tak było choćby z brakiem akceptacji jej ojca co do wyboru kariery aktorskiej. Żeby sprostać jego wymaganiom, Hanka studiowała i ukończyła jednocześnie dwa kierunki: aktorstwo i romanistykę.
Od zawsze gadatliwa i charakterna. I to właśnie gadatliwość, charakter i głos stały się jej cechami charakterystycznymi, choć początkowo wcale tak nie było. Ba, wcale nie planowała kariery komediowej. W końcu była bardzo nostalgiczną kobietą. Jednak ja cieszę się, że chciała przede wszystkim wywoływać uśmiech na twarzach widzów, bo robiła to obłędnie.
Co ciekawe, książka ta nie jest typową biografią czy dziennikiem. To fabularyzowana opowieść o życiu kochającej uśmiech, mężczyzn i kapelusze aktorki. Do tego język lektury, stylizowany na staropolski, idealnie pasuje do snucia opowieści właśnie w czasie międzywojnia, kiedy bycie aktorem wymagało niesamowitego warsztatu oratorskiego i obycia.
“Dziunia, ale dama” to opowieść nie tylko o królowej polskiego kabaretu. Jest to także doskonałe przedstawienie osobistości ze świata sztuki epoki, takich jak niezapomniana “kobieta pracująca” Irena Kwiatkowska, Danuta Szaflarska, Jerzy Duszyński, Aleksander Zelwerowicz, Marek Hłasko, Helena Buczyńska czy fenomenalna Hanka Ordonówna. Jeśli szukasz lekkiej, wesołej, nieco nostalgicznej biografii, w której nie tylko wcielisz się w widza, ale czasem w głównego aktora, będziesz zadowolony.
Monika Kilijańska