Myszonek i trzaskający mróz to nasze pierwsze spotkanie z opowieściami o miłej myszce o imieniu Myszonek. W tej części panuje zima, a Myszonek szuka zabaw odpowiednich dla siebie.
Dowiaduje się, że nie każde zajęcie, które dla innych jest frajdą, sprawia przyjemność również jemu. Irytuje się noszeniem ciepłej kominiarki (jak ja go doskonale rozumiem!) i chce być taki jak koledzy z zerówki.
Myszonek uczy się też wielu nowych rzeczy, ponosi porażki i ze wsparciem kochanej mamy podejmuje kolejne próby, i przekonuje się, że “nie taki diabeł straszny, jak go malują”. W ten właśnie sposób chłopiec uczy się grać na pianinie i dowiaduje się, jakie to przyjemne, gdy inni są z ciebie dumni.
Myszonek, to dziecko jak każde inne, mimo że mysie. Podobne rzeczy sprawiają mu trudności, przykrości, podobne dają radość i sprawiają przyjemność. Tak samo nie może doczekać się ferii zimowych, lubi słodycze, czy marzy o telefonie.
Myślę, że to bardzo fajna książka dla dzieci w wieku 5-8 lat. Znajdujemy w nich rozwiązania problemów, które pojawiają się w życiu rodziców zerówkowiczów i nie tylko. Dużo łatwiej jest wyjaśnić pewne sytuacje, gdy to samo spotyka ulubionego bohatera książki. Możemy również skorzystać z pomysłów Myszonka na spędzanie wolnego czasu. Trudno jest opowiedzieć młodym ludziom o wszystkich rzeczach, które są na świecie, a taka opowieść bardzo ułatwia sprawę i mówi o wielu rzeczach.
Ponadto obrazki! Są po prostu piękne. Proste, ale urocze i prawdziwe. Naprawdę robią świetny klimat, a ja oglądając je, sama przenosiłam się do lat dziecięcych i pierwszych prób jazdy na łyżwach (jakież to było frustrujące!).
To doskonała lektura na najbliższe, długie, zimowe wieczory, a jeśli nie macie pomysłu na świąteczny upominek, to Myszonek będzie bardzo wdzięcznym prezentem.
Magdalena Ignaciuk