Słońce – gwiazda, dzięki której na Ziemi możliwe jest życie. Obiekt czci i płonnych nadziei. Jaką rolę odegra w tej opowieści? Czy spełni marzenia Klary i doda sił osobie, na której jej zależy?
Klara jest androidem, inteligentnym, bardzo uważnym i zaskakująco spostrzegawczym, ale już nie najnowszym. Czeka w sklepie na dziecko, które będzie potrzebować jej pomocy, jednak to, że zostanie wybrana, wcale nie jest takie oczywiste. I nagle zjawia się ona, Josie, dziewczyna, która składa jej wiele obietnic. Czy Klara sprawdzi się w roli Sztucznej Przyjaciółki? Na początku sądzi, że jej zadaniem będzie wyłącznie walka z samotnością. Z czasem okazuje się jednak, że stan zdrowia dziewczynki powoli się pogarsza. Czy Klara da radę ją uratować?
Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła. Przeczytałam ją w jeden dzień dosłownie z zapartym tchem. Na wstępie warto jednak podkreślić, że uwielbiam tzw. okruchy życia, czyli styl, w którym codzienność przedstawiana jest w prosty, acz nieoczywisty sposób. Pod tym względem książka sprawdza się rewelacyjne. Klara jest androidem, który nie przestaje czujnie obserwować otaczającej ją rzeczywistości. Interesuje ją dosłownie wszystko, od relacji międzyludzkich po ułożenie obiektów w przestrzeni. Cała książka została napisana z jej perspektywy. Chociaż narracja jest lekko chłodna, to jednak da się w niej wyczuć niegasnący zachwyt. Co ciekawe, nawet z przykrych wydarzeń zawsze wyciąga pozytywne refleksje i nigdy nie traci nadziei.
Równie ciekawie prezentuje się świat przedstawiony. Akcja rozgrywa się w przyszłości, w której ludzkość, co do zasady, koryguje swoje geny. Ci, którzy się na to nie zdecydowali, stanowią dyskryminowaną mniejszość. Wiemy, że świat nie jest jednak prostym i miłym miejscem. Sporo w nim niepokojów i problemów społecznych. I tu pojawia się pewien minus, to wszystko jest naprawdę ciekawe, ale w powieści… jedynie wzmiankowane. Mamy sporo celnych uwag Klary, wiele dowiadujemy się z rozmów między bohaterami, ale jeszcze więcej musimy się domyślać. W powieści większy akcent położono na uczucia i emocje, na dorastanie Josie i jej walkę z chorobą, niż na kwestie o skali światowej.
Niesamowicie podobała mi się za to nie tylko narracja, ale też sposób, w jaki wypowiadały się postacie. Były grzeczne i ułożone, ale też rzadko naruszały dobre maniery. Bardzo przyjemnie czyta się taki styl wypowiedzi. Niestety jest ona również zupełnie nierealny. Niewielu bohaterom pozwolono wypowiadać się inaczej, przez co miałam wrażenie, że całość jest trochę nieprawdopodobna.
Jednak to, co rozczarowało mnie najbardziej, to rozwiązanie głównego wątku fabularnego. Nie tego się spodziewałam, oczekiwałam czegoś bardziej racjonalnego, a otrzymałam ciekawą, acz banalną, metaforę. Drugą kwestią jest wątek androidów, on również został pokazany w bezpieczny sposób. Niby pojawiają się typowe kwestie o “byciu człowiekiem”, ale nie są ani zgłębione, ani nie odgrywają głównej roli.
“Klara i słońce” to książka, która klimatem kojarzy mi się z anime “Violet Evergarden”. Myśląc o Klarze, przed oczami miałam właśnie Violet. W obydwu dziełach główny aspekt położono na zaprezentowanie codzienności, zobrazowanie relacji międzyludzkich z perspektywy kogoś, kto stoi obok i dopiero z czasem zaczyna się angażować. ?”Klara i słońce” to cudownie napisana powieść obyczajowa, pełna pięknych scen i “okruchów życia”. Jednak z drugiej strony jest to też zupełnie przeciętne S-F, w którym zmarnowano cały potencjał wykreowanego świata. Jeśli szukacie książki, przy której można się zadumać nad życiem, trochę wzruszyć, trochę poobserwować, śmiało sięgajcie po ten tytuł. Jednak nie liczcie na głębsze refleksje dotyczące androidów, czy rozbudowany świat przyszłości.
Dominika Róg-Górecka