Jakoś doszli do siebie po I wojnie, a tu już idzie kolejna, burzy spokój i po raz kolejny świat, który dopiero co powstał na nowo. Rodzina coraz bardziej rozprasza się po świecie, próbując znaleźć swoje miejsce.
Drugi tom mnie zmęczył wątkami homoseksualnymi. Ten nadrabia. Jest mnóstwo wątków obyczajowych, za które kocham sagi. I to nie tylko tych toczących się w Krakowie. Autorka łączy różne światy, kręgi kulturowe i społeczne i tworzy historię wartą przeczytania. Dorastają wnuki Zofii, to na nich bardziej w tym tomie skupia się akcja. Każde z nich różne, z inną historią i podejściem, mierzą się z przemianami społecznymi i obyczajowymi,a to z kolei zderza się z tym, co zna nie tylko ich babka, ale nawet rodzice. I o ile postępowa i zawsze będąca trochę do przodu Klima radzi sobie z tym świetnie i razem z Olkiem tworzą wspaniałą rodzinę, to inni już niekoniecznie radzą sobie z tym, co rzuca im los. Mamy typowe dla takich sytuacji konflikty, problemy i nieporozumienia.
Liczba bohaterów się rozrosła, bardzo. A autorka pragnie poświęcić każdemu jakiś fragment opowieści, zresztą, ja sama jestem ciekawa, co się z kim dzieje. Niestety przez to czasem ciężko się połapać i wolałabym to jakoś inaczej rozplanowane. W poprzednich tomach wszystko się działo w zasadzie w tym samym miejscu i zrozumiałe było, że tak często przeplata się akcja. Tu jednak przez to, że rodzina się rozjechała, dłuższe fragmenty o jednej osobie wyszłyby moim zdaniem na dobre.
Najbardziej podoba mi się wątek Klimy i Olka. To od początku byli moi ulubieni bohaterowie, a tutaj stali się jeszcze bardziej wyraziści. Zainteresowanie Olka psychiką ludzką, głównie żołnierzy jest szalenie ciekawe. Również ich podejście do dzieci jest interesujące. Wszak tworzą patchworkową rodzinę, nic dziwnego w czasach powojennych, ale robią to na swój własny, specyficzny sposób.
Niewątpliwie przełomem jest spotkanie Klimy i Franciszki. Od dawna czekałam, aż cała sprawa się sypnie. Nie, nie uważam tego za spoiler, zakładam, że każdy czytelnik wiedział, że to wszystko prędzej czy później wyjdzie na jaw. Więcej nie zdradzę, musicie przeczytać.
Kocham sagi za ich wielowątkowość i za podążanie z bohaterami przez historię. Seria Kuchennymi drzwiami czasem jest cięższa, czasem trudniejsza, ale prowadzi czytelnika przez kawał ciężkiej historii i robi to w sposób przez mnie ulubiony – przemianami społecznymi i obyczajowymi. Bo wojny wybuchają i mijają, ocenia je historia. Tylko to życie pojedynczych ludzi się zmienia. I to warto zobaczyć.
Katarzyna Boroń