“Laszlo bał się ciemności. Ciemność mieszkała w tym samym domu co Laszlo.”
Obawiałam się, czy książka faktycznie jest dla maluchów, czy nie będzie zbyt wielkim emocjonalnym przeżyciem, czy będą umieć odnaleźć się i wyciągnąć właściwe przesłania. Propozycja czytelnicza dotykała głębokiego lęku, jeśli się go odpowiednio nie zinterpretuje i nie oswoi, może pozostać w człowieku do końca życia. Co jest takiego przerażającego w ciemności, że potrafi sparaliżować, drażnić wyobraźnię, podsuwać okropne obrazy i niepokojące dźwięki?
I właśnie za te wymagające delikatnego podejścia aspekty wziął się Lemony Snicket, tak aby w zrozumiałej formie przybliżyć najmłodszym czytelnikom. Uczynił to w fenomenalnym stylu, dostosowanym do potrzeb małych odbiorców, z odpowiednią dozą sugestii i wyjaśnienia. Prosta i przejrzysta narracja, mało słów, ale wiele głębi. Nie tyle oswajanie ciemności, ile zaprzyjaźnienie się z nią, uczynienie znajomą i zrozumiałą. Poprzez dialog z ciemnością, która mogła wkraść się dosłownie wszędzie, można było lepiej ją poznać. Miałam wrażenie, że nie byłoby intensywności w przekazie, gdyby nie perfekcyjnie opracowane ilustracje. Bazowały na czarnej kolorystyce symbolizującej ciemność oraz nieśmiałych kolorach przeciwieństwa. Znakomicie oddawały grę światła i cieni. Dziecko trzymało latarkę rozjaśniającą kryjówki ciemności. Chłopiec decydował, jak głęboko chciał wejść w czarne obszary, jak mocno kierowała nim ciekawość i czujność, jak bardzo czuł w sobie dzielność i odwagę.
W moim odczuciu obecność opiekuna podczas czytania książki, czy zwykłego przeglądania obrazków, obowiązkowa, tak aby wspólnie, krok po kroku, w spokojnym rytmie, przeżyć czterdzieści stron, służyć wsparciem, mądrze dopowiedzieć, czule skomentować, właściwie zinterpretować. Dobrze pomóc dziecku w przyswojeniu treści, uchwyceniu neuralgicznych momentów, zajrzeniu wszędzie tam, gdzie to potrzebne. I wówczas książka, będąca dużym emocjonalnym wyzwaniem, może wpaść w ręce nawet trzylatka, gdyż to, co ma do przekazania ciemność, jest tak naprawdę życzliwe, dobre i cenne, chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się niedobre, wrogie i sekretne.
Z takiego spotkania wiele się wynosi. Rodzi się pragnienie poznania tego, co tajemnicze, Wyzwala się konieczność zebrania odwagi. Inicjuje się chęć rozumienia otaczającego świata. Przydaje się dostrzeżenie znaczenia kontrastów w rzeczywistości. Nie czytałam tytułu z jednym dzieckiem, ale w grupie, w wolnym i spokojnym rytmie. Moi uczestnicy klubu młodych pasjonatów książek mocno się zaangażowali. Zarówno najmłodsi, jak i nieco starsi, pochłaniali z należną uwagą. Czasem przerywaliśmy na chwilę, aby wyciszyć emocje, nakłonić do przypuszczeń i wyjaśnień. Obserwując wciągnięte i zasłuchane dzieci, utwierdziłam się, że takie publikacje jak najbardziej są potrzebne. Nakłaniają do tego, aby zmierzyć się z tym, co nieznane i niezbadane, a wywołujące lęk. Zachęcają do przekonania się, że w wielu przypadkach to kwestia naszej kreatywnej wyobraźni, a nie prawdziwych obrazów. Mądrze prowadzone dzieci dadzą radę.
Izabela Pycio