Zima to idealny moment na czytanie opowiadań grozy. Szybko zapadający zmrok, nagie drzewa, które rzucają przerażające cienie, a wiatr hula i wydaje przedziwne dźwięki. Pozostaje tylko zakopać się pod koc i dzięki literaturze przenieść do starych domostw na wrzosowiskach, do zamczysk, gdzie opowieści o duchach i rzeczach nie z tego świata są wciąż żywe.
“Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe noce” to zbiór opowieści, które wywołują gęsią skórkę, podnoszą poziom adrenaliny i mają taki cudowny klimat. Jeżeli kiedykolwiek czytaliście powieść, której akcja osadzona jest w XIX-o wiecznej Anglii na wrzosowiskach, to będziecie wiedzieć, o czym mówię. W zbiorze znajdziecie opowiadania autorstwa wielu znanych i nagradzanych pisarek takich jak Bridget Collins, Kiran Millwood Hargrave, Imogen Hermes Gowar, Andrew Michael Hurley, Jess Kidd, Elizabeth Macneal, Natasha Pulley, Laura Purcell.
Osiem opowiadań
“Biało czarny domek” to opowieść o tajemnicach i ducach. Kiedy młody dżentelmen postanawia wynająć domostwo, które go oczarowało, nie zraża go reakcja innych mieszkańców wsi ani propozycja agenta nieruchomości, by najpierw przenocował w domu. Uwagę bohatera zwracają szachy, ponieważ on sam jest pasjonatem tej gry, ale pionki zmieniają swoje położenie, a pan Morton nie może się uwolnić od dziwnego przeświadczenia, że nie jest w domu sam.
Bardzo przyjemne opowiadanie, które czyta się z coraz większym lękiem. Emocje bohatera udzielają się również czytelnikowi. I chociaż nie jest to idealna opowieść grozy, to lektura tej historii jest satysfakcjonująca i dobrze rozpoczyna cały zbiór.
W “Lokatorze Thwaite’a” młoda kobieta, wraz z synem przybywa do domu, który jej ojciec odziedziczył po dalekiej rodzinie. Ukrywa się przed swoim mężem, a domostwo ukryte przed światem jest ku temu doskonałe. Jednak już pierwszej nocy Lisle słyszy tajemnicze, dziwne kroki na korytarzu. Kobieta boi się o swojego syna, a każda kolejna noc jest dla niej koszmarem śnionym na jawie. Jaką tajemnice skrywa dom?
Chyba jedno z moich ulubionych opowiadań. I nie chodzi tutaj tylko o warstwę grozy, ale również o aspekt feministyczny. Lisle chce odejść od swojego męża, który ją źle traktuje, jednak czasy, w których żyje, nie są przychylne kobietom. To mężczyźni rządzą światem. Jednak kobieta znajduje w sobie siłę, aby walczyć, a także pewnych sprzymierzeńców.
“Węgorzowi śpiewacy” to przedziwna opowieść. Dwójka mężczyzn wraz ze swoją przyszywaną córką postanawiają wyjechać z Londynu na święta. Jeden z nich Mori pamięta przeszłość. Są jednak miejsca, w którym nic nie widzi i tam postanawiają się udać. Jednak już pierwszego dnia dozorczyni wraz z mężem żegnają ich dziwną pieśnią. Z dnia na dzień zaczyna się robić coraz dziwniej, a narrator całej opowieści każdej nocy budzi się na zewnątrz, coraz dalej od domu.
Przyznam, że to opowiadanie było dla mnie trudne do przebrnięcia. O ile rozumiem zamysł, to taka krótka forma nie dała odpowiedniego wydźwięku tej historii. Nie uważam, że opowiadani Natashy Pulley idealnie sprawdziłoby się jako pełnowymiarowa powieść, ale zabrakło mi wyjaśnienia, rozwinięcia, które wyjaśniłby wiele zawiłości tej historii. Gdyby autorka pokusiła się na nieco dłuższą formę, to odebrałabym tę historię o wiele lepiej. Nie brakuje tutaj tajemniczości, mroku i grozy, jednak nie wiedziałam, co aktualnie się dzieje.
Czy można zakochać się w nieboszczyku? Przekonał się o tym bohater “Lily Wilt”, który miał zrobić zdjęcia przepiękniej, zmarłej dziewczynie. Przez obiektyw aparatu dostrzega jej ducha, który prosi, aby pomógł jej wrócić do żywych. Fotograf wykrada ciało a później, przy pomocy mrocznej księgi przywraca ukochaną do życia. Jednak igraszki ze śmiercią to nie przelewki i wkrótce bohater przekonuje się, jak źle postąpił.
“Lily Witt” to również dziwny utwór, któremu zabrakło kilkunastu stron. Autorka zbyt szybko rzuca czytelnika w sam środek akcji, wydarzenia następują po sobie bez chwili wahania. W tym opowiadaniu nie znalazłam tej grozy i strachu. Owszem, wydarzenia, do których doprowadza bohater, są przerażające, ale czułam się tak, jakbym czytała krótki opis zdarzenia, a nie została rzucona w sam środek akcji. W tym przypadku również krótka forma działała na niekorzyść opowieści.
“Fotel Chillighmaów” to bardzo dobre opowiadanie, chociaż również pragnęłabym przeczytać nieco dłuższą formę. Evelyn po tragicznym wypadku na koniu zostaje unieruchomiona. Na szczęście przyszły mąż jej siostry, w którego domu przebywają, przyprowadza fotel swojego ojca. Stary pan Chillingham poruszał się na nim, gdy został sparaliżowany. Jednak już pierwszej nocy fotel porusza się sam i wydaje przeróżne dźwięki. Evelyn czuje, że ktoś chcę jej coś przekazać. Czy dziewczyna znajduje się w niebezpieczeństwie?
Jedno z lepszych opowiadań, jednak kończy się w takim momencie, że nie sposób nie myśleć o dalszych losach bohaterów. Ta fabuła to idealny materiał na książkę, jednak i w krótkiej formie sprawdza się znakomicie. Jest mrok, strach, duchy i tajemnice, które bardzo chcą ujrzeć światło dzienne. Dodajmy do tego przeraźliwie skrzypiący fotel inwalidzki i stare domostwo. Czy można chcieć czegoś więcej?
“Zielona kaskada” to historia osadzona w nieco bliższym nam czasach. Na farmę Satler przybywa narrator, który postanawia wstawić się za jednym ze swoich wiernych u gospodarzy. Chcę, aby Ci przebaczyli mu powrót do nałogu i dali jeszcze jedną szansę. Jednak na miejscu narrator przenosi się w czasie, aby stać się świadkiem dziwnych wydarzeń. Tajemniczy człowiek, niebywały kult oraz sposób na “ratunek”.
Tutaj również jestem zawiedziona, bo nie za bardzo rozumiem zamysł bohaterki. To opowieść o ludzkiej zawiści, ślepej wierze i krzywdzie człowieka i chociaż, w pewnym sensie, pojawiają się duchy, tak nie jestem w stanie zrozumieć, co miała na myśli autorka. Jak i w przypadkach, które opisałam powyżej, tak i tutaj ta fabuła lepiej sprawdziłaby się w dłuższej formie.
“Odosobnienie” to trudna opowieść. Przepełniona bólem nie tylko psychicznym, ale i fizycznym. Pełno w tej opowieści zagadek i tajemnic, a także domysłów. Idealne opowiadanie, które ma w sobie wszystko to, co powinno mieć, a jednocześnie pozostawia czytelnika z ogromnym niedosytem. Czytałam tę opowieść z wielką przyjemnością. Młoda szlachcianka Catherine Blake jest w ciąży, a poród jest coraz bliżej. Wychowana w Bombaju, w tamtejszej kulturze, chce, chociaż jej namiastkę przenieść do nowego domu, na wrzosowiska Anglii. Tuż przed porodem wysłuchuje opowieść o wiedźmie, która najpierw zakupiła, a później uśmierciła dzieci. Po porodzie Catherine zaczyna bać się o bezpieczeństwo swojej córki. Wie, że coś na nią czyha.
W “Odosobnieniu” nie ma nic oczywistego. O ile w poprzednich opowieściach dokładnie mogłam wskazać, gdzie jest granica pomiędzy światem duchów a ludzi, tak w tym przypadku nic nie jest oczywiste. Omamy bohaterki wydają się realne, jednak jej stan, a także wcześniej zasłyszana historia, mogły wpłynąć na postrzeganie przez nią rzeczywistości. Kto ma rację? Tego musicie domyślić się sami.
“Potwór” to chyba jedno z najbardziej wymagających opowiadań w tym zbiorze. Victor chce dokonać rzeczy fascynujących. Mężczyzna pragnie zapisać się na kartach historii. Razem z młodą małżonką udaje się w miejsce, gdzie skamieliny to chleb powszedni. Bohater pragnie odkryć szkielet dinozaura, aby jego nazwisko powtarzały wszystkie pokolenia. Jednak podczas poszukiwań pod lawiną ginie mały chłopiec. I od tego momentu nic nie toczy się tak, jak powinno.
Z początku miałam dość nisko ocenić historię Elizabeth Macneal, jednak gdy dobrnęłam do końca, stwierdziłam, że to historia przerażająca, bo opisująca największego potwora. Człowieka, który za nic ma życie innych. Pragnie tylko sławy i blichtru. Owszem pojawiają się w tej historii pewne legendy o morskich stworzeniach, jednak jako dodatek. Bohater popada w obłęd, a my sami obserwujemy świat jego oczami. Wszystko zostało opisane znakomicie.
Podsumowanie
“Sezon duchów” to ciekawy zbiór opowiadań. Jeżeli dopiero poznajecie takie powieści grozy, to będzie dla Was idealna lektura. Dzięki niej dowiecie się, co ten gatunek może Wam zaoferować, a także dowiecie się, co lubicie i jakie motywy preferujecie. Autorki, które napisały te historie, są bardzo utalentowane i jednak dla niektórych krótkie formy są nieodpowiednie. Jak wspomniałam, niektórym historiom brakowało rozwinięcia niektórych wątków, bardziej rozbudowanych wstępów, które spotęgowałyby wszystkie emocje i odbiór tych najbardziej mrocznych scen. Jednak wszystkie historie czytałam z wielką przyjemnością i nie mogłam się oderwać od tego zbioru, chociaż nie wszystko było idealne.
Katarzyna Krasoń