Macklemore i Ryan Lewis to objawienie ostatnich miesięcy. Z dnia na dzień stali się wielkoformatowymi gwiazdami, duetem, jakiego dawno nie gościliśmy na muzycznym rynku. Ostatnimi czasy niezwykle popularne są kolaboracje popu i hip hopu. \”The Heist\” to kwintesencja tej mieszanki, jej najlepsza forma i najbardziej ambitna odmiana. Przed państwem wielki debiut wielkiego duetu.
Szał na ich muzykę wybuchł, gdy do Polski dotarł świetny przebój \”Thrift Shop\”. Jak się okazało nie jest to zespół jednej piosenki, bo parę tygodni później na listach przebojów królowało jeszcze lepsze \”Can\’t Hold Us\” z gościnnym udziałem Ryana Daltona. Tymczasem ten pochodzący z Seattle duet ma w zanadrzu jeszcze inne kawałki – potencjalne hity. Za Oceanem rozgłos zdobywa już \”Wings\”, a w kolejce czeka \”Same Love\” czy \”Ten Thousand Hours\”. Płyta nie ma słabego punktu, każda kompozycja to osobna historia, w której twórcy nie szczędzili humoru i przewrotności. Jednak najważniejszy jest tu charakterystyczny beat – niestandardowy, unikalny i jakże chwytliwy. Natomiast umiejętności raperskie Macklemore\’a nie pozostawiają wiele do życzenia. Niesamowite.
Tymczasem okazuje się, że \”The Heist\” to udana współpraca Amerykanów. Wpływy zza Oceanu są tu nad wyraz widoczne. Ten debiutancki krążek jest skierowany przede wszystkim dla rodowitego słuchacza, jednak jak widać, zagraniczni odbiorcy równie chętnie sięgają po ten wyrób. Nie dziwię się, skoro są to kawałki uniwersalne, choć, jak już wspomniałem, z amerykańskim podłożem. Muzycy doskonale orientują się w amerykańskim środowisku, przecież tam dorastali i się wychowywali. O swojej historii życia potrafią doskonale opowiedzieć, niekoniecznie słodząc kiczowatymi dźwiękami. Najbardziej pod taką formę podchodzi wspomniane \”Wings\”, choć na szczęście cukierkowy chórek w refrenie nie przeszkadza tak bardzo.
Polecam \”The Heist\”. Polecam go wszystkim, spragnionym dobrego popu na odpowiednim poziomie. Polecam tym, którzy mają dosyć śpiewana o miłości i chcą posłuchać o życiu, imprezowaniu i amerykańskiej rzeczywistości. Polecam ją młodzieży, dla których Macklemore i Ryan Lewis będą wzorcami do naśladowania. Polecam tę płytę wszystkim prawdziwym słuchaczom.
Marek Generowicz