Lubię zakończenia serii, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Nie lubię żegnać się z bohaterami, z którymi się zżyłam, na pewno będę za nimi tęsknić i wracać do nich, ale jeżeli autor albo autorka bezsensownie przeciągają cykl, coraz bardziej udziwniając fabułę i komplikując wszystko, to nóż mi się w kieszeni otwiera i krew jasna mnie zalewa. Takimi…