Ostatnio bardzo rzadko zdarza mi się zarwać noc dla książki. Bynajmniej, nie dlatego, że czytam jakiś chłam, ale wieczorami wracam do domu tak padnięta, że mam siłę na maksymalnie godzinę czytania i usypiam snem sprawiedliwego. Miałam ochotę na Dziedzictwo von Becków od dawna. Jednak zaczęłam ją czytam w niefortunnym momencie. Rozumiecie – półfinał Wimbledonu, książka…