Małe wyjaśnienie na początku. Ozzy – moim zdaniem – nie napisał tej książki. Facet, który ledwo ukończył szkołę i po drodze na szczyt muzycznej kariery wciągnął sporą piaskownicę koki, wypił kilka olimpijskich basenów wódki i piwa (zwymiotował drugie tyle) oraz zassał przez wszelkie możliwe otwory każdą dostępną substancję otępiającą dekiel (oprócz asfaltu, kostki brukowej i…