Program ABC gotowanie pokazuje swoim widzom, że w kuchni nie musi dziać się czarna magia, żeby jeść smacznie i dobrze. Jakiś czas temu wydano książkę kulinarną o tym samym tytule. Teraz przyszedł czas na jej kontynuację. ABC gotowania 2 to nowe przepisy i jeszcze więcej inspiracji. Ale czy stawiając ją na swojej półce, nie natniemy się na zakalec?
Trochę już w swoim życiu nazbierałam książek kulinarnych. W przeciwieństwie do mojej mamy, która kręci nosem na książki wypełnione zdjęciami potraw, ja nie mogę się oprzeć. Piękne obrazki, magiczne nazwy… Tymczasem klops. Kolejna pozycja trafia do biblioteczki, nowa, nieużywania. Tu przeszkadza mi forma, tam nie mam tyle czasu, ze świeczką szukać tytułów, który byłby dla mnie odpowiedni. A jednak! Udało się! ABC gotowania 2 to najlepsza książka kulinarna, jaką kiedykolwiek widziałam! Czemu? Zacznijmy może od sprawy dla mnie najważniejszej. Nie gotuję tylko dla siebie. Fikuśne sałatki, ozdobne deserki, czasem… czemu nie… Ale nie tylko moje podniebienie ma być zadowolone. Gdy mój mąż wraca z pracy, chce się najeść. A ja nie mam zamiaru spędzać dla tych 30 minut smakowania, całego dnia w kuchni. Dlatego moim pierwszym testem każdej kulinarnej książki, jest pokazanie jej mężowi. Z reguły marudzi. A tym razem, strzał w dziesiątkę! Podobało mu się prawie każde danie! 99% przepisów będę mogła wykorzystać podczas gotowania. Co więcej, z tej książki jest w stanie gotować również mój małżonek (vel. Mistrz spaghetti i lasagne).
Sposób przedstawienia przepisów jest rewelacyjny. Po lewej stronie mamy duże zdjęcie finalne, po prawej zaś obrazkowo przedstawiony spis składników (wtedy wszystko jakoś mniej strasznie wygląda). Potem jest kilka zdań wstępu, cenne uwagi na temat przygotowania i wskazówki co można czym zastąpić (tych ważnych rad brak w większości książek kulinarnych). Warto czytać je już na etapie planowania. Dowiadujemy się tam np. co jeszcze trzeba doliczyć do czasu przygotowania (wskazanego razem z ilością porcji w prawym górnym rogu każdego przepisu). Następnie mamy proces gotowania zilustrowany etapami za pomocą małych fotografii. I to jest absolutnie rewelacyjne. Po pierwsze, jest bardzo pomocne, po drugie, pozwala lepiej ocenić i zaplanować całe to kucharzenie. Na końcu zaś mamy porady dotyczące dania już przygotowanego. Na przykład czas przechowywania w lodówce, czy jak inaczej podać posiłek. Czy często znajdujemy tyle informacji na temat przepisu? Nie! Z reguły autorzy ograniczają się do samym receptur. A my stoimy jak to ciele w kuchni i trzymamy w rękach ananasa… nie wiedząc jak go obrać.
Poza poradami przy każdym daniu książka zaczyna się też rozdziałem \”Trochę podstaw, czyli prawie jak w szkole, ale na szczęście bez kartkówki\”. Z pewnością przyda się to każdemu początkującemu kucharzowi, a nawet zaawansowany szef kuchni znajdzie coś ciekawego dla siebie.
Na końcu zaś, zmora każdego początkującego \”jak to obrać\”. Koniec męczenia się z czosnkiem czy nieszczęsnym ananasem. Są również podstawowe przepisy, będące z reguły podawane jako składniki, czyli sos beszamel, ciasto kruche… I ponownie, wszystko krok po kroku zilustrowane.
Dopełnieniem tej książki jest również bardzo typowy podział przepisów, zgodnie z rodzajami dań (śniadania, obiady, desery, kolacje). Nic odkrywczego, dokładnie tak, jak trzeba! Prosto, za to z pomysłem.
I właśnie taka jest cała książka, użyteczna, pomocna, praktyczna, jednym słowem, najlepsza. Z niej nie tylko da się gotować codziennie, przede wszystkim, chce się! Nie od święta, nie dla wyjątkowych gości. Dla każdego i o każdej porze. To jest książka, z której na pewno będę korzystać. Kulinarny MUST HAVE.