Po kilku latach Alicja, Rozalia i Łucja znów znalazły się w swoim mieszkaniu ze studenckich czasów. Alicja cierpi po zdradzie męża. Łucja nie może znaleźć pracy, która dodawałaby jej skrzydeł. Rozalia ma dość mieszkania ze swą obecną, wiele młodszą współlokatorką. Wspólne mieszkanie to jedno, wspólnie zaczynają też tworzyć swój projekt.
Nie wiem, czy też tak macie, ale ja, kiedy czytam powieść obyczajową (i bądźmy szczerzy, każdą powieść, ale w przypadku tego gatunku to się nasila) jestem nastawiona na wątek romantyczny. Jest samotna kobieta, musi znaleźć się dla niej mężczyzna. W \”Trzykrotce\” kobiety były trzy, ale pojawiający się w historii mężczyźni nie powalali urodą, dlatego od początku ich wykluczyłam i czekałam na pojawienie się ideału. Szybko zrozumiałam, że w przypadku tej powieści tak nie będzie Anna Szczęsna nie opisywała idealnych, przystojnych, dobrze zbudowanych i jeszcze lepiej zarabiających mężczyzn, postawiła na to, co najłatwiej zauważyć w codziennym życiu: na przeciętność. Jakby z premedytacją wymieniała niedoskonałości męskich bohaterów. Taki portret mężczyzny z brzuszkiem, byle jakimi włosami, bez stylu i bez wielkich pieniędzy rzadko pojawia się w pozytywnej roli w kobiecej literaturze. Zresztą przyjaciółkom też się dostało. Wspólne mieszkanie i wspólny projekt to nie tylko niekończące się pogawędki przy herbacie, pyszne posiłki i efektywne burze mózgów. To także zgrzyty, kłótnie i żale. Coś czego nie da się uniknąć spędzając tak wiele czasu ze sobą. Brawo dla autorki za odwagę opisywania życia z jego niedoskonałościami, umiejętność łączenia pozytywnego wydźwięku powieści z realiami codzienności.
Miłość do książek i świetna inicjatywa – założenie czasopisma o książkach – sprawiły, że od razu zaczęłam kibicować trzem przyjaciółkom. Czy taka idealistyczna inicjatywa miała prawo się udać i dać im, oprócz satysfakcji, utrzymanie? Chociaż bardzo spodobał mi się ten pomysł, z braku czasu raczej nie skusiłabym się na prenumeratę tego magazynu. Jeśli mam czas czytać, wolę sięgnąć po książkę. Jeśli nie mam szans na książkę, wtedy przeglądam recenzje książkowe na telefonie. Ale myślę, że znalazłoby się grono czytelniczek, które wolałyby papierowe wydania, starsze pokolenie, które woli papier od formy elektronicznej, a jednocześnie chce być na bieżąco z nowinkami ze świata literatury.
Oprócz zmagań z codziennością i nowym wyzwaniem, w książce znalazło się miejsce na tajemniczą intrygę z wątkiem literackim, którą z zaciekawieniem śledziłam. Miłym akcentem było też wprowadzenie do historii bohaterki poprzedniej powieści autorki \”Myśl do przytulania\”. Zresztą pisząc o \”Trzykrotce\” łatwo używać słów o takim pozytywnym znaczeniu. To przyjemna historia dla kobiet, które kochają książki i takich, które lubią zanurzyć się w literackim świecie nieoderwanym zbytnio od rzeczywistości, w którym zdarzają się tragedie, ale pojawia się też szansa na lepsze życie.
Jagoda Miśkiewicz-Kura